"Saiyuki" tom 3

 

 

Czasami recenzowanie komiksów czy mang kojarzy mi się z ocenianiem uśmiechu poprzez przyglądanie się pojedynczym zębom. Mógłbym Was zniechęcić recenzją jednego tomu do całej serii, która w ostatecznym rozrachunku okaże się bardzo dobra, albo na odwrót. Czasem mnie to przytłacza. Zatem pamiętajcie, że to, co mogę powiedzieć o pojedynczym zębie niekoniecznie musi rzutować na cały uśmiech, bo przecież to coś więcej niż tylko biel, układ i ułożenie zębów.

Ten ząb jest nieco nadłamany, stąd lekkie zniesmaczenie moje. Poprzedni tom skończył się dość dramatycznie, ten zatem ma równie dramatyczny początek. I do połowy naprawdę czyta się przyjemnie. Mamy tutaj trochę krwi, świetną rozmowę przez zamknięte drzwi, kilka gagów, pożegnanie przyjaciół, a wszystko zwieńczone prostym "dobranoc" o brzasku. Motywem przewodnim tego tomu jest 'bycie silnym' oraz dręczące wszystkich wojowników pytanie: "Po co walczę i dla kogo?". Sprawa rozwiązana jest dość prosto, bez głębokich refleksji. Nie o to tu przecież chodzi. Niestety od rozdziału piętnastego, kiedy bohaterowie spotykają pewnego wróżbitę oraz siostrę Kogaiji'ego (nie wiem czy to właściwa forma dopełniacza! Jeśli nie - proszę, niech ktoś mnie poprawi - korekta też nie wiem, czy poprawiać - dop.KZ) robi się nieco nudno, trywialnie i naiwnie. Zupełnie nie pasjonowało mnie starcie ani z wielkim krabem, ani grupy Sanzo z grupą Kogaiji'ego. Chociaż słowa wypowiedziane przez tajemniczego wróżbitę były dość intrygujące, to nie pomogło to temu spotkaniu wojowników z przeciwnych stron barykady.

Jedyna korzyść, która z tego wypłynęła, to uświadomienie sobie faktu, że 'źli' tak naprawdę nie są tacy źli, a jedynie mają inne cele, które umieściły ich po tej, a nie tamtej stronie konfliktu. Trzeba przyznać, że postaci udały się autorce wyśmienite. Można polubić je wszystkie, a fakt, że one same między sobą czują pewną nić zrozumienia, a spotkania traktują bardziej jako formę zdrowej rywalizacji niż pojedynki na śmierć i życie mnie cieszy. Niestety, to w tym tomie mnie po prostu znudziło. Oczywiście można się trochę pośmiać, ale to za mało. Początek tego tomu nie zasłużył na taki koniec. I dlatego ząb ten jest nieco ułamany.

O kresce już pisałem, więc nie będę się powtarzał. No bo tak na dobrą sprawę ile można, prawda? Kolorowe strony na początku - piękne! Strasznie podobają mi się strony tytułowe rozdziałów czternastego, szesnastego i siedemnastego oraz art z Hakkaiem poprzedzający historyjkę 'Calling'. Reszta jest bez zmian - zerknijcie do poprzednich recenzji. Całość zaś, przed KiZiorem 'w nosie skrobie bo takie sobie', poza bardzo przyzwoitym wykonaniem ratują właśnie postaci oraz ich 'charakterki' z Sanzo na czele. No i pierwsza połowa. Tak przedstawia się mój ogląd na tego zęba... chociaż wspominając dwa poprzednie jestem przeświadczony, że nie będzie on rzutował na cały uśmiech, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu

Adrian "ffreak" Grabiński

"Saiyuki" tom 3
Scenariusz: Kazuja Minekura
Rysunki: Kazuja Minekura
Tłumaczenie: Magdalena Malinowska, Kenichiro Watanuki
Wydawca: Waneko
Data wydania: 07.2006
Liczba stron: około 200
Format: 116 x 169 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Dystrybucja: salony prasowe
Cena: 16,90 zł