W 1938 roku na kartach komiksu pojawił się pierwszy superbohater w historii gatunku. Człowiek ze Stali - Superman. Postać, której użyto jako matrycy do wygenerowania tabunów innych zamaskowanych stróżów sprawiedliwości w fikuśnych, spandeksowych przebraniach.

EWOLUCJA


I Złota Era

1. Jerry Siegel i Joe Shuster wymyślają Supermana.

2. Superbohater ma dwie tożsamości - tą, którą pokazuje światu i tą, którą przed światem ukrywa. Ukrywanie prawdziwej tożsamości jest konieczne - wyklucza atak przeciwników bohatera na jego rodzinę i znajomych, tudzież na niego samego, kiedy będzie wypoczywał po kolejnej zakończonej bitwie. Chociaż zasadniczo nie musi wypoczywać, o czym dalej. Poza tym ukrywana tożsamość uniemożliwia przekazywanie ewentualnych prezentów za uratowania życia, zdrowia, czci, dziewictwa, które to podarunki mogłyby rzucać cień na bezinteresowność bohatera.

3. Superbohater jest kosmitą, został przez kosmitów mocą obdarowany, ewentualnie jego nadnaturalne zdolności są pochodną magii, absurdalnych wypadków w labolatoriach lub eksperymentów na ludziach. Origin bohatera ma swoje źródło w fantastyce. Wyjątkiem jest Mroczny Rycerz, chociaż na pojawienie się w opowieściach o nim elementów fantastycznych nie trzeba długo czekać.

4. Superbohater nie ma życia prywatnego. Chodzi co prawda do pracy (chyba że nie musi), ale sensem jego istnienia jest Walka ze Złem w przeróżnych uosobieniach: od złodzieja damskich torebek, po kosmicznych najeźdźców. Superbohater ma kobietę, ale służy ona jedynie celom dekoracyjnym - spotkaniom w restauracjach i pocałunkom w świetle księżyca. Nie ma seksu - seks zabiera za dużo czasu, który można poświęcić na Walkę ze Złem, może też powodować przemęczenie i napięcie mięśni - podobnie jak w przypadku słynnej Polskiej Piosenkarki Pop.

5. Superbohater nie sypia. Dzieląc czas pomiedzy Walkę ze Złem, pracę, kobietę nie znajduje po prostu czasu na sen. Z uwagi na fakt, że człowiek nie może funkcjonować bez snu, jest to najlepszy dowód na to, iż superbohaterowie nie moga istnieć w naszej rzeczywistości (nawet gdyby absurdalne wypadki w labolatoriach kończyły się komiksowo, a nie tragicznie).

6. Superbohater ma stałego przeciwnika, a nawet całą ich galerię. Pomimo faktu, że każdy z takich czarnych charakterów ma na koncie przynajmniej kilka ofiar, a żadne więzienie nie jest w stanie utrzymać ich dłużej, superbohater nie chce zastosować jedynego pewnego rozwiązania - fizycznej eliminacji łotra. Powodem jest niechęć do przekraczania granicy, tudzież obawa przed "staniem się takim jak on". Tym samym staje się odpowiedzialnym śmierci wszystkich przyszłych ofiar swoich przeciwników, ale to widać detal dla niego.

 

II Srebrna Era

1. Pojawia się Stan Lee.

2. Zmienia się model superbohatera - bohater przestaje być idealny, ma skazę na charakterze, albo fizjonomii. Nie jest już mdławo szlachetny. Może być niebezpieczny nie tylko dla złych ludzi.

3. Superbohater ma dwie tożsamości - ta druga, ukrywana zaczyna być tak samo ważna jak pierwsza.

4. Superbohater zdobywa moc dzięki radioaktywności. Jest to rodzaj fantastyki mocno optymistycznej, zwłaszcza, że efekty działania promieniowania są ogólnie znane i bynajmniej nie wywołują u ludzi nadnaturalnych zdolności.

5. Superbohater zyskuje życie prywatne, które staje się integralną częścią opowieści o nim, czasami ciekawszą niż jego wyczyny w spandeksowym stroju. Kobieta zaczyna być dla niego równie ważna co Walka ze Złem, ale heros nie jest gotów dla niej zrezygnować z Misji. Ona w każdym razie nie chce o to prosić, ponieważ obawia się wyniku ewentualnego wyboru.

6. Superbohater nadal nie sypia. Scenarzyści próbują nas oszukiwac, że herosi znajdują na to czas, ale my wiemy, że jest to fizycznie niemożliwe. Zwłaszcza jeśli niektórym z nich zdarza się chodzić jeszcze do szkoły.
7. Galeria przeciwników się powiększa, licznik ciał niewinnych ofiar jest już czterocyfrowy, ale wyrzuty sumienia superbohatera włączają się w innych przypadkach. Grunt to być szlachetnym, brzydzić sie ostrymi metodami i dużo mówić o bezkompromisowej Walce ze Złem.

 

III Era Brązu

1. Lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte, Ameryka straciła niewinność, apogeum osiągają negatywne strony życia społecznego: narkomania, drobna przestępczość i ruch hippisowski. Nowe czasy wymagają nowych bohaterów - starzy w niektórych przypadkach stają się trochę mniej grzeczni, ale trzymają się konwencji. Na szczęście jest też świeża krew: Punisher, Ghost Rider, Wolverine. Wyznaczają nowy trend w superbohaterskiej drużynie - nie mają problemów z łamaniem piątego przykazania, a Punisher najprawdopodobniej wykreślił je z dekalogu.

2. Niestety oprócz pojawienia się "antysuperbohaterów", czyli komiksowych odpowiedników Paula Kersheya i Harry Callahana, wspomiany okres owocuje też pojawieniem się postaci w stylu dr Strange czy Silver Surfera - efektów fascynacji bełkotem o Erze Wodnika i duchowości w wersji New Age.

3. Przygody superbohaterów stają się coraz bardziej ponure i realistyczne - twórcy oraz wydawcy zaczynają sobie zdawać sprawę, że czytelnicy to już nie tylko naiwne dzieci. Do komiksów o superbohaterach powoli, acz nieustępliwie, wdziera się rzeczywistość.

 

IV Sam Nie Wiem Jaka To Era, Może Jeszcze Brązu?

1. Lata osiemdziesiąte: Frank Miller i Alan Moore przecierają szlak, za nimi podążają J.M. De Matteis, Howard Chaykin, Alan Grant, John Wagner oraz David Micheline.

2. Dekonstrukcja bohatera: alkoholizm, załamania nerwowe, zachowania paranoidalne, rozdwojenia osobowości stają się chlebem powszednim w życiu spandeksowych herosów.

3. Moore idzie najdalej w swojej artystycznej inwencji - pokazuje bowiem dobitnie, że superbohater może być równie niebezpieczny jak jego przeciwnik. Wystarczy jeśli uzna, że pewne środki są niezbędne do realizacji celu, który sobie postawił - wtedy reszta się nie liczy.

4. Superbohater to już nie Nadczłowiek, ale raczej nadCzłowiek - bo i ze zwykłym człowiekiem zaczyna mieć wiecej wspólnego niż ze swoją uproszczoną wersją z poprzednich dziesięcioleci.

5. I nagle okazuje się, że superbohater uprawia seks - pokazuje się to w komiksach na tyle dosłownie, na ile można w opowieściach, które mimo wszystko nadal czytają dzieci.

 

V A To, Jaka To Era?

1. Lata dziewięćdziesiąte: nowy model superbohatera serwowany przez wydawnictwo Image - bezkompromisowy, amoralny, czasem równie zły jak czarne charaktery z którymi walczy. Ostateczny etap ewolucji - od szlachetnego mięśnika w rajstopach, po zimnokrwistego drania nie liczącego się z niczym, oprócz własnego (bardzo subiektywnego) spojrzenia na Walkę ze Złem.

2. Po początkowym wielkim sukcesie, okazuje się, że co za dużo to niezdrowo. Do łask wracają dawni bohaterowie - czytelnicy komiksów okazują sie tradycjonalistami przywiązanymi do idealistycznego podejścia do Walki ze Złem. Ale zmiany już się dokonały, żaden z bohaterów nie jest już tym jednowymiarowym ideałem sprzed lat.

 

Żaden?

Z wyjątkiem Supermana, oczywiście. Przez te wszystkie lata on jeden się nie zmienił. Zdążył nawet umrzeć i zmartwychwstać, ale się nie zmienił. Jego przygody sprzedają sie lepiej lub gorzej, jakościowo trzymają bardzo nierówny poziom, ale Człowiek ze Stali jest wciąż obecny. Model superbohatera, który został wykreowany na bazie tej postaci uległ (czasem) szokującym przeobrażeniom, a jednak Superman przetrwał nienaruszony. Możemy sie z niego śmiać, że jest szlachetny aż do mdłości, nienaturalnie harcerzykowaty, albo zwyczajnie nudny - ale prawda jest taka, że coś w nim jest, coś czego potrzebują, chyba nie tylko Amerykanie. Jakaś idea, której nie naruszyło nawet wszystko to co wydarzyło się od chwili, gdy ukazał się pierwszy zeszyt z jego przygodami. Jak powiedział Frank Miller zapytany dlaczego ma tyle szacunku dla Człowieka ze Stali: "Bo on był pierwszy. I jest największy". I gdyby to nie był tylko komiks, gdyby Superman istniał naprawdę, na tym świecie byłoby inaczej. A nam wszystkim, którym jego strój wydaje się nieznośnie kolorowy i pretensjonalny, gdybyśmy zobaczyli go unoszącego się nad naszymi głowami, opadłyby szczęki. Z podziwu.

Łukasz "Chmielu" Chmielewski