"O parówkach, Tartakovskym, Gdyni i księgowości"

- wywiad z Markiem Lachowiczem

KZ : Jak to się stało, że zacząłeś rysować komiksy? Skąd zainteresowanie tą sztuką?

Marek Lachowicz: Zaczęło się chyba od "Przygód Jonka, Jonki i Kleksa". Jak byłem mały, to znałem ten komiks na pamięć. Wtedy nie było zbyt wielu komiksów dostępnych na rynku. Jeśli już się jakieś pokazywały, ciężko je było dostać, w związku z czym czytało się to, co się miało wiele, wiele razy. Oczywiście wszystko ma swoje granice i w związku z tym, że nie chciałem już po raz n-ty czytać "Tajemnicy Złotej Maczety - Tomu 2", pomyślałem, że najlepiej będzie jak narysuję sobie jakąś historyjkę, żeby mieć coś nowego do poczytania.

KZ : Pamiętasz swój pierwszy komiks? Taki tworzony jeszcze do szuflady?

M. L.: Pierwszy, jaki pamiętam opowiadał o Luke'u Skywalkerze z odciętą dłonią, który chodził po statku kosmicznym, żeby w końcu spotkać się z Vaderem. Zdaje się, że narysowałem to krótko po obejrzeniu Imperium Kontratakuje i byłem wtedy bardzo mały: jakieś 4-5 lat pewnie musiałem mieć.

KZ : Podobno Twoją inspiracją są lata 50-te, co konkretnie Cię w nich fascynuje?

M. L.: Bardzo podoba mi się wzornictwo z tamtych czasów. Ale przede wszystkim jestem zauroczony ówczesnymi historyjkami s-f, filmami. Wszystko miało wtedy podtekst paranoi - UFO atakujące Ziemian, wielkie potwory z gumy, latające spodki podwieszone na żyłkach filmowane nad makietami miast. A wszystko w atmosferze złotej ery konsumpcjonizmu, w świecie nowoczesnych kuchenek na gaz, robotów kuchennych i sputników. Myślę, że co nieco z tej atmosfery pojawia się czasem w moich komiksach.

KZ : Kto jest Twoim komiksowym mistrzem?

M. L.: W tej chwili nie mam żadnego komiksowego mistrza, chociaż bardzo podoba mi się to, co robi w Cartoon Network Genndy Tartakovsky. Podoba mi się to uproszczenie i sprowadzanie rysowanych rzeczy do symboli. Coś takiego widywało się również w starych kreskówkach bloku wschodniego i może dlatego strona wizualna Samuraja Jacka nie dziwi - w końcu Genndy pochodzi z Rosji.

KZ : Jakie komiksy czytasz?

M. L.: Ostatnio czytam dużo Usagiego, od czasu do czasu lubię przeczytać Sandmana, a kolosalne wrażenie zrobili na mnie Strażnicy, podobnie tak jak kiedyś Szninkiel. Z Polaków Nerwolwer Niewiadomskiego, nieśmiertelny Baranowski no i oczywiście koledzy z Produktu :

KZ : Z wykształcenia jesteś księgowym . Skąd pomysł na wybór takiej drogi zawodowej?

M. L.: Sam się teraz nad tym zastanawiam :D

KZ : Czy oprócz komiksów i księgowości masz jeszcze jakieś zainteresowania?

M. L.: Może zacznijmy od tego ze księgowość NIE leży w kręgu moich zainteresowań. A wracając do pytania - Gwiezdne Wojny. Przede wszystkim filmy. Cała reszta w postaci książek i komiksów to w zdecydowanej większości popłuczyny.

KZ : Ostatnio stworzyłeś komiks "Grand Banda" będący swoistym "spin-offem" od "Człowieka Paroovki". Czy w przyszłości zamierzasz nadal rozszerzać paroovkowe uniwersum poprzez wydawanie nowych serii lub mini-serii?

M. L.: Myślę, że udało mi się wymyślić kilku całkiem ciekawych bohaterów i fajnie byłoby te postacie w jakiś sposób rozbudować, dlatego mam nadzieję, że prędzej, czy później pojawią się komiksy, w których główne role będą grały właśnie one.

KZ : Który z tych drugoplanowych bohaterów ma, na dzień dzisiejszy, największe szanse na własną serię?

M. L.: Może niekoniecznie serię, a pojedynczą historię (po prostu trochę dłuższą niż zazwyczaj). Tak się ostatnio zastanawiam nad Gangiem Wąsaczy... Tylko to naprawdę są luźne plany, bo ledwo znajduję czas na to, co teraz ciągnę.

KZ : Który z komiksów uważasz za swoje opus magnum, "Pana W." czy "Człowieka Paroovkę"?

M. L.: Opus Magnum, czy to ma coś wspólnego z lodami? No dobra, zdecydowanie najbardziej bliski mojemu sercu jest Człowiek Paroovka. Pan W. ma już swoje lata i jest ostatnio w odwrocie. Po prostu ciężko utrzymać poziom i świeżość humoru trzymając się takiej konwencji, jaką sobie w paskach obrałem.

KZ : Poza tym w świetle ostatnich wydarzeń, chodzi mi tutaj o sposób dokonywania egzekucji przez Al - Kaidę na swoich zakładnikach, Twój bohater stał się "niepoprawny politycznie". Co o tym sądzisz, zastanawiałeś się nad tym?

M. L.: Ha! To dla niego nawet lepiej ;) Tyle że moim zdaniem od początku istnienia Pan W. był mniej lub bardziej niepoprawny politycznie. W końcu ściął już m.in. murzyna, Niemca, Szweda, a nawet Zygmunta Chajzera.

KZ : Masz już jakieś pomysły na zupełnie nową serię?

M. L.: Nie.

KZ : Skąd wziąłeś pomysły na swoich bohaterów - Człowieka Paroovkę i Pana W. ?

M. L: Pan W. to efekt głupawki w liceum podczas przerabiania na polskim "Potopu" Sienkiewicza, natomiast Paroovka pojawił się na jakimś nudnym wykładzie na studiach i tak już został. Trochę jest efektem próby sparodiowania zestawień słownych, jakie powstają podczas tłumaczenia na polski nazw amerykańskich superbohaterów (tj. człowiek-pająk, człowiek-nietoperz), do tego trochę abstrakcyjnego humoru i tak już to wyszło.

KZ : Podobno w związku z pojawieniem się "Człowieka Paroovki" w "Produkcie" wiąże się jakaś ciekawa historia...

M. L.: W 2001 roku brałem udział w konkursie w ramach Festiwalu w Łodzi. Ku miłemu zaskoczeniu okazało się, że mój komiks załapał się do okolicznościowego wydawnictwa. To mi pozwoliło zdobyć się na odwagę i zagadać Śledzia. Potem już tylko wstępny casting, eliminacje, wysyłanie sms-ów i udało się! :

KZ : Ale współpracę z "Produktem" próbowałeś nawiązać już wcześniej prawda? W 2000 roku w jednej z galerii produktywnych pojawił się pasek z Panem W. Czy już wtedy szefostwo "Produktu" rozważało przyjęcie Cię do ProCrew? Odzywali się w tej sprawie?

M. L.: Po ukazaniu się P#2 wysłałem im kilka moich komiksów. Okazało się, że pasek z Panem W. wylądował w Galerii Produktywnych. To zdecydowanie dało mi "kopa", żeby postarać się zrobić coś, co mogłoby tam pójść drukiem na normalnych warunkach.

KZ : Zarówno scenariusze jak i rysunki tworzysz sam. Czy rozważałeś kiedykolwiek nawiązanie współpracy z jakimś innym scenarzystą, czy też w pełni zadawalają Cię Twoje autorskie komiksy i nie masz ochoty na eksperymenty?

M. L.: W sumie, to interesujący pomysł, by zrobić coś wspólnie z jakimś scenarzystą. Ciekaw jestem, co by mogło z tego wyjść. Z drugiej strony wymyślając historyjki samodzielnie wiem, że nie każę sobie rysować czegoś, z czym bym sobie nie poradził ;)

KZ : Wolisz rysować czy wymyślać scenariusze?

M. L.: Staram się nie stawiać granicy między wymyślaniem scenariusza, a rysowaniem, tym bardziej, że moje scenariusze to takie "nabazgrane" komiksy. Traktuję tworzenie komiksu jako jeden proces, czyli najlepiej będzie, jeśli odpowiem, że lubię to i to :.

KZ : Twoje komiksy możemy zaliczyć do gatunku humorystycznych. Czy myślałeś nad stworzeniem komiksu w innej tonacji?

M. L.: Chciałbym kiedyś zrobić coś w poważniejszej konwencji. Myślę, że mógłbym kiedyś narysować jakąś obyczajową historyjkę, ale w tej chwili jest to tylko takie moje gdybanie.

KZ : Ile czasu zabiera Ci stworzenie jednego odcinka "Człowieka Paroovki"?

M. L.: Samo rysowanie nie zajmuje jakoś specjalnie dużo czasu, tyle że często cierpię na: a) lenistwo, b) brak czasu, dlatego kolejne odcinki powstają dość rzadko. Wymyślenie historyjki to już inna para kaloszy, tutaj może być to zarówno kilka chwil, jak i kilka tygodni.

KZ : W Twoich komiksach, szczególnie w "Człowieku Paroovce", znajduje się wiele nawiązań do Twojego rodzinnego miasta (m.in. trolejbusy, bar mleczny "Słoneczny"). Czy to właśnie Gdynia jest głównym źródłem Twoich inspiracji?

M. L.: Uwielbiam Gdynię, dlatego od czasu do czasu przemycam w komiksach jakieś lokalne smaczki, ale nie sądzę, żeby miasto inspirowało mnie w znaczny sposób. Inspirują mnie raczej zdarzenia, osoby.

KZ : Czy prowadzisz rozmowy z którymś z wydawnictw w sprawie wydania Twojego albumu?

M. L.: Powiedzmy, że w miarę regularnie zawracam głowę temu, czy innemu wydawcy.

KZ : Który z Twoich komiksów chciałbyś zobaczyć w formie albumowej w pierwszej kolejności?

M. L: Zdecydowanie Człowiek Paroovka. Mam już nawet pomysł na albumik w ciekawej formie, tylko żeby jeszcze wydawca się znalazł.

KZ : Mógłbyś nam zdradzić ten pomysł? Jak wyobrażasz sobie ten album? Jaka ilość stron, jaki papier, format, itp.? I czy znalazłyby się tam premierowe odcinki, czy też przedruki starszych historyjek?

M. L.: Myślę, że jest za wcześnie, by o tym w tej chwili pisać.

KZ : Czy chciałbyś, żeby ewentualny album z "Człowiekiem Paroovką" wyszedł w kolorze? Moim skromnym zdaniem w tej formie Twój komiks prezentuje się jeszcze lepiej.

M. L.: Zdecydowanie w kolorze. Nie wyobrażamy sobie z TJFK (czyli z Tomaszem Kuczmą - przyp. Seba), aby ten komiks mógł wyjś w jakiejkolwiek innej formie.

KZ : Jak nawiązałeś współpracę z TJFK ?

M. L.: TJFK studiował w jednej grupie z moim bratem. Dzieki temu miałem okazję zobaczyć jego prace i bardzo mi się spodobały, przede wszystkim kolory i ich kompozycja. Dlatego pomyślałem, że fajnie by było, gdyby kolorował Paroovkę. Zaproponowałem mu to, propozycję przyjął z wielką chęcią i tak już zostało. Już na początku efekty były niesamowite, a z każdym nowym komiksem jest coraz lepiej.

KZ : Swego czasu publikowałeś paski komiksowe w "Kurierze Gdyńskim". Na łamach tej gazety stworzyłeś komiks zatytułowany "Gieniozaur". Mógłbyś powiedzieć kilka słów na jego temat? O czym to było? I czy masz zamiar jeszcze kiedyś do tego wrócić?

M. L.: To taka historyjka publikowana w paskach. Raczej dla dzieci. Trochę absurdu, trochę superbohaterstwa, jakieś podróże w czasie. Generalnie miało być śmieszne i sympatyczne. Nie sądzę, żebym do tego kiedykolwiek wrócił.

KZ : Na internetowym forum "Produktu" pojawiła się niedawno ankieta, mająca na celu wyłonienie najciekawszego przeciwnika Człowieka Paroovki. Kto jest Twoim faworytem i dlaczego?

M. L.: Ostatnio chyba Człowiek Grzyb, bo jako jedyny ma swój oficjalny "origin", chociaż największym sentymentem darzę Człowieka Loda - to w końcu pierwszy przeciwnik Paroovki.

KZ : Czy możemy się spodziewać, że którykolwiek odcinek Pana W. zakończy się inaczej niż zwykle? Czy pojawi się epizod , w którym główny bohater nie obetnie komuś głowy? ;)

M. L.: Jest kilka takich pasków, nie pamiętam jednak, czy w ogóle kiedykolwiek były wydane. To są paski, w których Pan W. poznaje swoją Baśkę.

KZ : Bardzo dziękuje za rozmowę.

Marek Lachowicz: Dzięki.

Rozmawiał: Sebastian "Seba" Pestka