"Epoka brązu" - historia wojny trojańskiej

 

To historia, którą każdy z nas zna. Nawet, gdy ktoś nie lubił greckiej mitologii musiał na lekcjach języka polskiego przynajmniej pobieżnie się z nią zaznajomić. Pewnie niewielu z nas jednak odrobiło we właściwy sposób zadanie domowe i poza głównymi wątkami nie wie na ten temat za dużo. Zadanie domowe odrobił jednak Eric Shanower i w formie komiksu przedstawia nam tę epicka opowieść.

 

Kim jest Eric Shanower i czy ma jakikolwiek sens to, co robi? Postanowił bowiem, ponownie przedstawić wydarzenia, które były wielokrotnie reinterpretowane przez ponad 3000 lat, które minęły od czasu wojny trojańskiej. Na te pytanie postaram się krótko odpowiedzieć. Sprowokowany do krótkich poszukiwań i zaintrygowany moją niewiedzą na temat tego autora udało mi się dotrzeć do kilku informacji. "Age of Bronze" jest pierwszym większym projektem tego artysty, za który odpowiada i w pełni go ilustruje. Wiele jego wcześniejszych prac to zazwyczaj tylko nakładanie tuszu na rysunek innych rysowników (np. wydane w Polsce Star Wars: Ostatni rozkaz) oraz mniej znane projekty (Sorcerer of Oz). Nie oznacza to jednak, że nie jest on sprawnym artystą, ale o tym później. To, czy jest jakikolwiek sens w przenoszeniu takich dzieł na język komiksu jest sprawą sporną i mimo tego, że uważam, iż ma to raczej nikły sens i rzadko się udaje, zależy to przecież tylko od odbioru potencjalnych czytelników oraz tzw. "środowiska komiksowego"(w tym krytyków). Shanower uznanie jednych i drugich ma na pewno, o czym świadczy wierna rzesza fanów oraz ubiegłoroczna nagroda Eisnera w kategorii najlepszy pisarz i artysta oraz, o czym nie można zapomnieć, uznanie środowiska historyków oraz archeologów zajmujących się tamtym okresem historii naszej cywilizacji. Można by powiedzieć, że już wielu próbowało przełożyć "Iliadę" czy "Odyseję" na język komiksu, ale zapewniam Was, że nikt nie zrobił tego w taki sposób, jak Eric Shanower.

Gdy pierwszy raz sięgnąłem po "Epokę brązu" stwierdziłem, że nie jest to chyba nic ciekawego. Czarno-białe rysunki oraz raczej typowy dla komiksu amerykańskiego styl rysowania. Gdy zacząłem czytać powoli powracała moja fascynacja mitologią grecką z lat szczeniackich. Od razu jednak zauważyłem kilka znaczących różnic miedzy tym, co fascynowało mnie kiedyś a tym, co miałem teraz w rękach. Skrótowe wersje "Iliady" i "Odysei" czy mitologii greckiej były raczej baśniowymi opowiastkami pełnymi bogów i nadprzyrodzonych sił. Shanower przedstawia świat z krwi i kości, tak jakby był to film (bez zbytecznych efektów specjalnych). Bohaterowie nie są jednowymiarowymi reprezentantami pewnych ludzkich cech, lecz nie pozbawionymi wad i słabości istotami ludzkimi. Nieobecni są w tym świecie również bogowie. Istnieje kult bóstw oraz świadomość ich obecności oraz wszechobecne z nimi powiązania krwi, kapłani i kapłanki, lecz żadna z tych istot nie pojawia się "osobiście" na kartach komiksu. Sytuacje są przedstawione w taki sposób, jakby widział je normalny śmiertelnik tłumaczący sobie otaczający świat przez pryzmat woli bogów. Proszę mi jednak uwierzyć na słowo - to odarcie z całego tego blichtru i baśniowości nie osłabia wcale tej pozycji, a wręcz przeciwnie - jeszcze wzmacnia jej autentyczność i pokazuje nam poważne podejście autora do tego projektu.

Po moim "nic specjalnego" nadszedł czas, gdy zacząłem myśleć "niezłe rzemiosło", co było spowodowane ogromem pracy, jaki autor musiał włożyć w ten projekt. Przez te dziesiątki setek lat historia wojny trojańskiej inspirowała wielu twórców do jej interpretacji. Pierwotne źródła oraz związane z nimi mity nie są ze sobą zgodne. Historie składające się na całą mitologię grecką zależnie od okresu i miesjca często same sobie przeczą. Do tego dochodzą jeszcze dane archeologiczne, które legendy potwierdzają lub nie. Wielki musiał być nakład pracy by wszystkie te wiadomości powiązać i scalić w sensowną całość. Shanower oczywiście wybrał te wątki i ich wersje, które mu najbardziej pasowały, lecz inaczej nie mógłby tego zrobić. Czytając komiks strona po stronie odczułem jak mało wiem na ten temat. To nie jest historia o Parysie i Helenie ani o Agamemnonie czy też Achillesie, ona jest o nich wszystkich. Prawie każdy z ważniejszych bohaterów ma chwilę dla siebie. Poznajemy historie Parysa, braci Agamemnona i Menelaosa czy tez Achillesa i to ze szczegółami, o których nigdy nie słyszeliśmy. Wielowątkowość tej historii czasem przytłacza, lecz pominięcie większości z nich byłoby uproszczeniem i przekłamaniem.

Można by spierać się, czy łatwiejszą sprawą jest stworzenie własnej historii i własnych bohaterów, umieszczenie ich z własnymi dramatami w ich świecie czy adaptacja dzieła kogoś innego. Na pewno sprawa była ułatwiona. Dramatów i napięcia w "Iliadzie" i mitach greckich jest pełno i o to Shanower nie musiał się martwić. Jednakże jestem pełen podziwu dla kogoś, kto chciał się zmierzyć z takim dziełem i robi to w taki sposób. Tu każdy szczegół jest dopracowany. Jak przystało na dobre dzieło historyczne i z tej serii możemy uczyć się jak z podręcznika. Ubrania, broń, budynki czy pojazdy są takie, jakie znamy z chociażby odkryć archeologicznych. Wydarzenia są najbliższe realiom jak to możliwe. W przypisach umieszczana jest nawet wymowa greckich imion. Minusem takiego podejścia jest nakład pracy, jaki trzeba w tą serię włożyć. Z dwumiesięcznie ukazującego się komiksu zrobił się kwartalnik, a tak naprawdę to raczej "nieregularnik" wychodzący, co 3-4 miesiące. Po 19 numerach z dwoma pierwszymi rozdziałami "A Thousand Ships" i "Sacrifice" (pierwsza opowiada o przyczynach wojny i zbieraniu wojsk, a druga o ofierze składanej z córki Agamemnona Ifigenii, mającej przebłagać bogów) Grecy nie znaleźli się jeszcze pod Troją. Jak sam autor mówi seria nie skończy się przed 50-tym numerem, więc Eric Shanower ma zapewnioną pracę na blisko dziesięć lat, ale dzięki temu powstanie prawdziwe arcydzieło.

Gdy miałem już za sobą etap podziwu dla rzemiosła Shanowera zacząłem zauważać, jak sprawnym jest on rysownikiem. Nie poprzestał na przedstawianiu opisanych w "Iliadzie" wydarzeń, lecz zadbał o to by komiks był także atrakcyjny graficznie. Nie będę tu mówił o bardzo przyjemnym przedstawieniu Greków i ich charakterystycznej urody (chociaż są chyba zbyt idealni), lecz o sprawnym mieszaniu różnych stylów rysunku, nietuzinkowym kadrowaniu i o bardzo dynamicznym przedstawianiu akcji. Zrozumcie moje zdziwienie, kiedy w komiksie, w którym nie spodziewałem się znaleźć graficznych fajerwerków z moich ust wydobyło się typowe dla takiej chwili "wow". Zawsze, gdy widzę coś świetnie wykonanego w komiksie potrafię przez dłuższą chwilę wpatrywać się w dana stronę lub panel i tak było tym razem w kilku miejscach. Zawsze też w tym momencie wydaje mi się, jakim jestem strasznym "komiksowym freakiem", ale cóż dzięki takim jak my cały ten biznes się kręci. I jeszcze raz powtórzę - Eric Shanower nie jest Mignolą, Millerem czy nawet Lee czy Risso, lecz na pewno zna się na komiksowym rzemiośle i wie jak wykonywać swoją robotę by była atrakcyjna pod każdym względem. Obawiam się mimo to, że jego starania mogą być zauważalne dopiero, gdy ktoś jest obeznany z medium, jakim jest komiks, zaś mogą nie wywrzec żadnego wrażenia na osobach przygodnie z nim obcującym.

"Wiek brązu" jest komiksem specyficznym. Nie jest dla każdego. Spodziewam się, że jego tematyka i forma odrzuci na samym starcie wielu z potencjalnych czytelników. Bo, po co czytać czarno-białą wersję historii, którą znamy? Zapewniam Was, że naprawdę warto. W końcu jest tu wszystko; zdrada i krew, miłość i seks (nawet związek homoseksualny), wiara i przeznaczenie, czyli dla każdego coś miłego. Polecam.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

Scenariusz i rysunek: Eric Shanower
Wydawnictwo: Image Comics
Stan na maj 2003
Wielkość: Age of Bronze #1-19 - 24 strony
Age of Bronze Special - 24 strony
Age of Bronze: Behind the Scenes - 24 strony
Age of Bronze vol.1: A Thousand Ships TPB - 224 strony
- numery od 1 do 9
Age of Bronze vol.2: Sacrifice TPB - 224 strony
- numery od 10 do 19
Rok wydania: seria - od roku 1998 do teraz
A Thousand Ships TPB - 2001
Sacrifice TPB - 2004