Black Widow: Itsy-Bitsy Spider

 

"Szpieg jest bardzo trudny do zatrzymania w momencie, gdy zrozumie, co czyni go wyjątkowym"

Jeśli szukacie czegoś, co zmusi Was do chwili zastanowienia nad życiem...? Ach, czemu ja się oszukuję!! Jeśli szukacie czegoś więcej niż tylko rozrywki pozującej na inteligentną to raczej nie tędy droga, ale by nie być gołosłownym i nie uprzedzać faktów zaraz wszystko wytłumaczę.

Czarna Wdowa to postać ze stajni Marvela, która pojawiła się na kartach "Tales of Suspense #52" już wieki temu i jako drugoligowa bohaterka tego uniwersum ma szczęście by pojawiać się na łamach różnych komiksów, w tym firmowanych przez nią samą aż do teraz. Historia Natalii Alianownej Romanovy rozpoczyna się podczas oblężenia Stalingradu, gdy zostaje uratowana od niechybnej śmierci (zastanawiacie się pewnie, w jakim jest teraz wieku). Jako sierota (co nie było do końca prawdą) jest wychowywana i szkolona przez tajne służby mateczki Rosji by w przyszłości służyć jako szpieg w jej obronie. W czasie szkoleń poznaje przyszłego męża Alexiego oblatywacza samolotów, który w krótkim czasie ginie w wypadku będącym jednak tylko sposobem ukrycia jego zniknięcia. Alexei trenowany jest dalej by zostać Czerwonym Strażnikiem (Red Guardian) - radzieckim odpowiednikiem Kapitana Ameryki. Po stracie męża Natalia poświęca swoje życie walce przeciwko imperialistycznej Ameryce. Zmienia imię na Natasha oraz przyjmuje pseudonim "Black Widow" i po odpowiednim szkoleniu udaje się do Stanów Zjednoczonych.

Jej pierwsza misja ma charakter szpiegostwa przemysłowego, gdyż ma za zadanie wykraść tajne projekty z zakładów Tony`ego Starka, co planuje uczynić z pomocą wtedy jeszcze superłotra Hawkeye`a. Natasha zakochuje się w swoim partnerze i ma zamiar zerwać ze szpiegostwem. Zostaje jednak sprowadzona do Związku Radzieckiego i poddana praniu mózgu, a gdy powraca do Ameryki staje do walki wraz z innymi złoczyńcami przeciwko Avengers, których członkiem jest teraz nawrócony na dobro Hawkeye. Natasha ponownie zrywa z szpiegostwem i pomaga Mścicielom w walce. Po tych wydarzeniach pozostaje z Avengers i walczy wraz z nimi w obronie świata. Podczas jednej z misji spotyka swego "zmarłego" męża już jako Red Guardiana. Alexei, który nadal ja kocha poświęca się dla niej i ginie pomagając jej w ucieczce. Te wydarzenia całkowicie niszczą wtłoczone w jej umysł złudne wyobrażenia na temat Związku Radzieckiego. Od tej pory staje się superbohaterką walczącą solo, razem z Avengers (przewodząc im nawet w pewnym okresie) czy stworzoną przez siebie grupa the Champions oraz razem z Daredevilem, z którym łączył ją w pewnym okresie płomienny romans. Natasha pozostaje też szpiegiem współpracującym z agencją S.H.I.E.L.D. oraz różnymi rządami, ale teraz już w słusznej sprawie.

I tym razem Czarna Wdowa została wysłana na misje. Z początku wydaje się, że będzie to jedna z wielu innych, ale to tylko złudzenie. W jednym z wymyślonych państw arabskich, których nazwa kończy się na "stan", a mianowicie Rhapastanie prowadzone są próby nad bio-toksyną, którą jej twórca ironicznie nazwał "nieśmiertelnym szałem". Toksyna ta wywołuje u żołnierza (ofiary) szał walki, a później prowadzi do jego śmieri. Ma ona zostać użyta przez rhapastanskiego pułkownika Khana w walce z obcymi wojskami. Taki obrót sprawy powoduje zaniepokojenie rządów Stanów Zjednoczonych i Rosji. Oba państwa wysyłają Czarną Wdowę do przechwycenia toksyny oraz wyelimonawania jej twórcy. To, co czyni tę misję nietypową jest jednak pojawienie się drugiego agenta, drugiej czarnej wdowy. Jest nią nowa wyszkolona przez rosyjskie służby specjalne agentka Yelena Belova (obecna już w drugim tomie wydanych w Polsce "Inhumans"), która chce udowodnić, że to ona jest tą jedyną, której należy się ten pseudonim. Obie agentki różni wiele, a może jednak tylko jedna sprawa. Yelena zachowuje się tak samo jak Natasha na początku swojej działalności jako szpieg. Jest ufna i bezgranicznie oddana Rosji. Natasha z rywalki zmienia się w nauczycielkę.

Efekt całej tej bliskowschodniej eskapady jest oczywisty i łatwy do przewidzenia. Komiks zaliczyć możemy do dzieł o charakterze szpiegowskim, jednak nie tych, w których ważniejsza jest intryga, lecz tych nastawionych prawie tylko i wyłącznie na akcję. Mamy tu przede wszystkim strzelaniny, walkę wręcz i wojskowe sprzęty wybuchające w efektowny sposób. Większość dzieł o takim charakterze tylko powiela znane wszystkim scenariusze i bez zakłopotania przyznaję, że jest tak i w tym wypadku. Mało jest nowych rzeczy, które można wprowadzić do tego gatunku. Tak jak w przypadku "Bondów", tak i tu wiemy od samego początku jak to się skończy, np. co James będzie robił wieczorami i jaki ma profil charakterologiczny jego przeciwnik (a nawet, że ma zwierzątko do głaskania). Tym, co jednak ratuje takie produkcje jest konwencja, w jakiej są robione. Lekkość i podejście z przymrużeniem oka pozwala nam za każdym razem oglądając to samo bawić się równie dobrze. W tym komiksie czegoś takiego nie ma. Jest coś wręcz przeciwnego. Scenarzystka (tak, nic nie pomyliłem) sili się na zbędny psychologizm sytuacji (ach te wymuszone łzy). Powoduje to, że zdarzenia są nie tyle śmieszne, co nie warte uwagi. Mówiąc jasno, komiks ten nie prezentuje nic nowego i ciekawego, czym mógłby zainteresować "wysublimowanego" czytelnika i jest typowym "papkowym" produktem, który zalewa rynek amerykański.

Komiks czyta się bardzo szybko. Szkoda, bo zamysł, który jest podstawą do powstania tej i następnych serii z Black Widow jako główną bohaterką jest dosyć ciekawy. Natasha Romanova jest agentką doświadczoną i pracuje w tym fachu od wielu lat, a po jej zachowaniu możemy wywnioskować, że jest tym już zmęczona, ale nadal nie może z tego wszystkiego zrezygnować. Yelena Belova z drugiej strony jest osobą młodą i niedoświadczoną, co nie oznacza mniej groźną. Jest pełna zapału i ambicji, ale też i nie do końca rozumie całą tę grę. Taki sposób przeciwstawienia bohaterek jest doskonałym sposobem na określenie ich profilów psychologicznych, pokazania ich rozterek oraz słabości. Jeśli w tym komiksie udaje się to zrobić to na pewno tylko w sposób najprostszy. Według mnie potencjał zawarty w takim zderzeniu charakterów nie zostaje wykorzystany. Jest to chyba spowodowane ciągłym wyścigiem z czasem i przeciwnikami, który jest jednak głównym tematem tej mini-serii. Dopełnieniem były by tu introspektywne narracje bohaterek, których jednak tutaj w ogóle nie ma. Może mam już całkiem inne oczekiwania od komiksów i wolę mroczniejsze i zmuszające do myślenia pozycje, a tego tu nie znalazłem. Może już coraz trudniej przychodzi mi czytanie amerykańskiej pulpy. Chociaż nie jestem tego do końca pewien, gdyż miałem w ręku tyle amerykańskich produkcji z głównego nurtu, które były godne polecenia. Ta się niestety do takich nie zalicza.

Dosyć ciekawą sprawą w tej mini-serii jest rysunek autorstwa J.G. Jonesa. Na pierwszy rzut oka jest to typowy rysunek w stylu Marvela, DC czy Image, lecz gdy przyjrzymy się bliżej widać, że prawie każdy z tych paneli jest małym cudeńkiem. Jest to z jednej strony bardzo pozytywne, ale z drugiej może być kłopotliwe. Rysunek jest bardzo efektowny i miły dla oka. Rysowane przez Jonesa Czarne Wdowy są doskonałe i od razu przykuwają naszą uwagę (ach ci faceci), może czasem są zbyt doskonałe. Widać wielką pieczołowitość i szczegółowość rysunku, i to, że artysta potrafi narysować wszystko. Aż żal, że Jones tak rzadko rysuje komiksy. Z drugiej strony mnogość szczegółów, dynamiczne panele i wszystko to okraszone pięknym kolorem i komputerowo obrobione powoduje, że powoli zaczynam się gubić w akcji i nie zwracam uwagi na rysunki. Jeśli potrafię podziwiać kunszt rysownika umieszczającego całkiem spora liczbę szczegółów w panelu, w końcu komiks ma/może odzwierciedlać rzeczywistość, to jestem zwolennikiem zasady, która brzmi; `minimum formy, maksimum treści i ekspresji`. Często da się w zgrabny sposób znaleźć złoty środek, czyli mimo wielu komplikacji rysunku zachować jego czytelność, a w tym wypadku jestem pełen wątpliwości.

Może z moich pogmatwanych wywodów nie wyłoniły się pewne dobre cechy, które ta mini-seria na pewno posiada. Nie jest to komiks zły. Jest to na pewno typowa pozycja Marvela mieszcząca się w tzw. amerykańskim komiksie środka. Proszę się nie łudzić, że to, że zostało wydana pod szyldem imprintu Marvel Knights gwarantuje doskonałą jakość, bo stało się to raczej z powodu powiązań z innymi bohaterami np. Daredevilem, a nie z powodu mrocznego i kłopotliwego tematu. Taki sobie scenariusz, taka sobie fabuła no i może rysunki trochę ponad poziom dają nam komiks jak wiele innych. Dlatego dziwi mnie decyzja wydawnictwa Egmont, które mogąc zapewne wybierać pomiędzy lepszymi pozycjami postawiło na Black Widow. Z drugiej strony nie dziwi to tak bardzo, jeśli zwróci się uwagę na konsekwentne podejście do wydawania pozycji Marvela prawie tylko z imprintu Marvel Knights (są Inhumans, a niedługo już Daredevil, zaś z Mandragory Punisher i Wolverine/Hulk). Nie przeczę, że Marvel Knights jest jedną z niewielu dobrych rzeczy, które się przytrafiły wydawnictwu Marvel w ostatnich latach, lecz i w tym wypadku było wiele zgrzytów i niedociągnięć, by nie powiedzieć też, ewidentnych klap. Z drugiej strony, czemu nie. Może i u nas trzeba wydawać amerykańskie komiksy środka, a nie tylko te, które są lub pozują na takie dla czytelnika o bardziej dorosłych gustach. Nikt mnie jednak nie zmusi do ich kupowania.

Jeśli więc miałbym komuś polecić tę mini-serię to na pewno nie tym, którzy oczekują zbyt wiele. Jeśli chcecie pooglądać obrazki i przekartkować ten tytuł tak jak większość mang (przepraszam ortodoksyjnych fanów) to, czemu nie. Na pewno nie poleciłbym tego osobom, które nie przepadają za komiksem amerykańskim, bo raczej utwierdzą się w swoich przekonaniach. Tym, którzy będą zastanawiać się nad tym, co kupić, radzę by zachowali pieniądze na lepsze pozycje lub na lepsze czasy.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

Scenariusz: Devin Grayson
Rysunek: J.G. Jones
Kolor: Ian Hannin i Andy Troy
Wydawnictwo: Marvel Comics
Wydanie: Black Widow vol.1: the Itsy-Bitsy Spider #1-3 - 22 strony
TPB - 144 strony (wydane razem z drugą trzyczęściową mini-serią "Black Widow vol.2: Breakdown"
Rok wydania: seria - 1999
TPB - 2001