"Anachron" album 2:
"Siódmy kapitan"


Nienazwany powrócił. Wyzwolony po dziesięciu stuleciach przez Kriegadlera i jego ludzi pragnie znów siać postrach na planecie, ale jego moc, czerpana z ludzkiego strachu, jest jeszcze zbyt słaba. Potrzebuje sług, którzy budziliby niepewność w mieszkańcach Anachronu, czyniąc demona potężniejszym. Dlatego wskrzesza zbiegłych z Ziemi neonazistów, zmienia ich w trzynaście bestii, które czyni swoimi kapitanami, i wysyła ich w świat, by spełniali jego wolę.

Tymczasem kapitan Pawłowa uznając, że ścigany zbieg zginął podczas erupcji wulkanu chce wracać na Ziemię. Varegua, wierząc słowom barda Falganta, nie daje wiary w śmierć swojego wroga i nie zgadza się z decyzją opuszczenia planety. Nim jednak może dojść do powrotu, Ziemianie muszą odzyskać hełm znajdujący się na głowie orka, którą to Hameryk podstępnie zabrał, aby zdobyć rękę baronówny Yzoldyny. Jak wiemy na posagu dziewczyny zależy również Wodanowi Jednookiemu oraz Marconiusowi. Tym zbiegiem okoliczności wszyscy ruszają w kierunku Norpath. Przed nimi wiele przygód.

Przyznam, że obawiałem się, że "Anachron" będzie serią, w której ingerencja techniki w świat typowej opowieści fantasty będzie znaczna. Na tyle znaczna, że po prostu ten komiks mi się nie spodoba. Tym bardziej byłem ucieszony, gdy okazało się, że tak nie jest, a scenarzystę bawi właśnie bardziej konwencja magii i miecza. W "Siódmym kapitanie" jest to bardziej widoczne, niż w "Powrocie bestii". Autor odcina po prostu załogę Ziemian od bazy kosmicznej. Może najlepiej ilustrującą stopniowe odcinanie się od gatunku scence-fiction sceną będzie ta, w której kpt. Pawłowa podczas walki z ożywionymi kościotrupami wkłada pistolet do kabury i sięgając po szablę mówi, że "biała broń wydaje jej się stosowniejsza".

Jak to było już w pierwszym odcinku, dużo w tym komiksie dowcipu. Myślę, że to właśnie sporawa dawka humoru pozwala przychylniej spojrzeć na tę historię. "Anachron" po przeczytaniu i odłożeniu na półkę może łatwo i stosunkowo szybko popaść w zapomnienie. Nie mniej jednak, jeśli ktoś chciałby przeczytać sobie jakąś prostą historyjkę z gatunku fantasty, w którym występują pewne elementy sci-fi to polecam.

Jurion rysuje bardzo przejrzyście i uważam, że dobrze radzi sobie z przedstawianiem bohaterów i świata. Sądzę, że ten sposób nieskomplikowanej, takiej jakby bajkowej, grafiki nie ujmuje niczego temu komiksowi. Położone komputerowo kolory są w tym albumie dużo żywsze niż w pierwszym, co poprawia odbiór.

W moim odczuciu drugi album "Anachronu" spełnia swoją podstawową funkcję, a więc zapewnia rozrywkę. Prostą rozrywkę, której każdy z nas czasem potrzebuje. Dla jednych będzie może ona zbyt infantylna i dlatego też trudno mi ten komiks polecać, zwłaszcza w momencie, gdy pojawia się dużo wartościowych pozycji. Dlatego powiem tak: jeśli pierwszy album wydał ci się, drogi czytelniku, wart twojej uwagi, to drugi też ci się spodoba. Ale jeśli po pierwszym dostałeś niestrawności, to sam dobrze wiesz, jak to smakuje.

Jakub "Tiall" Syty

 

"Anachron" tom 2: "Siódmy kapitan"
Tytuł oryginału: Le Septieme Capitaine
Scenariusz: Thierry Cailleteau
Rysunki: Joël Jurion
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 09.2003
Wydawca oryginału: Vents d'Ouest
Data wydania oryginału: 02.2002
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 17,90 zł