Adam "mykupyku" Gawęda

rubryka mykapyka
Dywagacja, we freestylu, na temat wymagań czytelników... ;)

A dajcie spokój...

Był facetem w sweterku. Ba, był facetem, który lubił swoje sweterki. Miał ich kilka, a może kilkanaście. Z anilany, cieniutkie, delikatne, jednokolorowe, czy to granatowe, bordowe czy czarne. W zasadzie wolał ciemniejsze kolory. Sweterki miały najzwyklejsze w świecie rękawy i takież wykończenie pod szyją, nawet bez kołnierzyka. Lubił je, bo były proste. I tu powinienem zakończyć tę historię, ale powiecie: zaraz, zaraz, a co to za historia, do dupy z taką opowieścią, tu się nic nie dzieje, nic ciekawego. Tak? A niby co ma się dziać? To zwykły facet, w zwykłym sweterku, który lubi swoje sweterki - a wy co, chcielibyście, żebym go zakochał w jakiejś piękności, z wzajemnością lub bez, żebym wrzucił go z nią do łóżka, żeby z nią baraszkował, figlował, pieścił, a potem skłócił, znienawidził i wpędził w szaleństwo, a na końcu oczywiście, żeby wszystko dobrze się skończyło. A może chcecie, bym go uśmiercił, bo ja wiem, może jako bohaterskiego, nieustraszonego, ale o niejednoznacznej i skomplikowanej osobowości i misji szpiega, agenta itp., albo jako outsidera, odmieńca, samotnego i wrażliwego, pogrążonego w sztuce i filozofii, odurzonego jej pięknem i okrucieństwem, i tymże zabitego. A może... A dajcie spokój, czego wy ode mnie chcecie, żebym tego poczciwinę wciągnął w kłopoty, albo jakieś nieproste intrygi; co z tego, że zrobię nawet szczęśliwe zakończenie, ale ile on wcześniej się nacierpi, naużera. Po co, w imię czego chcecie, bym mu dokuczał, życie komplikował, czyż to nie brzmi urokliwie: Był facetem w sweterku. Ba, był facetem, który lubił swoje sweterki. Lubił je, bo były proste.

Adam "mykupyku" Gawęda