Star Wars z wydawnictwa "Amber"

W 2002 roku prawa do wydawania komiksów ze świata Gwiezdnych wojen przejęło wydawnictwo Amber, znane fanom gwiezdnej sagi z publikowania na naszym rynku książek z nim związanych. Oficyna ta zdecydowała się postawić na jakość: kreda (co w niektórych wypadkach jest wielkim plusem, w innych niepotrzebnym zbytkiem) i twarda okładka w każdym komiksie. Oceniać można to różnie, w przeciwieństwie do pomysłu dzielenia TPB na części - w każdej 2 oryginalne zeszyty, czyli 48 stron, co wszyscy ocenili negatywnie (co ciekawe, kolejne wydawnictwo chce popełnić ten sam błąd - ISA).

W związku z niedawną premierą Ataku klonów, pierwszymi dwoma albumami były historie blisko z nim związane: "Jango Fett" i "Zam Wessell". Obydwa napisane przez tego samego scenarzystę (Ron Marz), lecz za rysunki odpowiadały dwie różne osoby ("Jango Fett" - Tom Fowler, "Zam Wesell" - Ted Naifeh) i co ważne stosujące całkiem różne style. Opowiadają one historie dwójki tytułowych łowców nagród ścigających pewien tajemniczy artefakt. Po drodze wplącze się w to rada Jedi i tak otrzymamy całkiem ciekawy komiks, nic wielkiego ale przyjemny w czytaniu. To co zwraca uwagę, to rysunek "Jango Fetta": użycie akwarel, kredek, rzecz bardzo nietypowa nie tylko dla komiksu "Gwiezdne wojny". Jednym się to podoba (na przykład mnie) innym nie, ale na pewno trzeba to zobaczyć. Zam Wessel jest już rysowany "standardową kreską" (w tym wypadku jednak nie najlepszą) dla "Gwiezdnych wojen"; kto widział "Karmazynowe Imperium" z Egmontu, ten wie jaki to styl.

Po miesiącu otrzymaliśmy dwa kolejne albumy "Darth Maul 1" i "Darth Maul 2", ten sam scenarzysta, lecz tym razem rysunki robi jedna osoba: Jan Duursema, rysownik dosyć znany i przez wielu ceniony. Fabułę komiksu można dość łatwo skrócić: opowiada on historię wytatuowanego ucznia Lorda Sidiousa z Epizodu 1, rozprawiającego się na polecenie mistrza z Black Sun - największą organizacją przestępczą w świecie "Gwiezdnych wojen". Na kolejnych stronach widzimy jak Maul tnie wrogów, przecina na pół, kopie itd. itp.. Normalnie komiksy można by uznać za bardzo słabe, ale... rysunek. Jeśli można sobie wyobrazić ideał stylu w jakim rysowane są nowsze komiksy z "Gwiezdnych wojen" ("Karmazynowe Imperium", "Zam Wesell"), to jest to Darth Maul. Tego komiksu się nie czyta, tylko ogląda i to wspaniale. Tak na zakończenie o nim, mała ciekawostka: jakość kolorów - ich głębia w edycji Amberu bije na głowę wydanie angielskie.

Kolejnym komiksem był "Dziedzic Imperium", adaptacja bestsellerowej powieści Timothy'ego Zahna pod tym samym tytułem, przygotowana przez Mike'a Barona i rysownika "Aquablue" - Olivera Vatine'a. Akcja dzieje się 5 lat po "Powrocie Jedi", Rebelianci przemianowani teraz na Nową Republikę zdobyli już stolicę Imperium (i Starej Republiki), Coruscant. Teraz oni rozdają karty w galaktyce i wydaje się, że do końca wojny już niedaleko. Na szczęście pojawia się nieznany, trzynasty Wielki Admirał (byli to główni dowódcy floty) Thrawn, geniusz wojny, któremu nie dorównuje żaden dowódca Nowej Republiki. Poznajemy także inną, bardzo ważną dla świata "Gwiezdnych wojen" postać, tajną agentkę Imperatora - Marę Jade. Scenariusz jest dobrze napisany i składny, rysunek znośny, lepszy niż w "Aquablue", ale nie zawsze wiernie oddaje wygląd bohaterów. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana "Gwiezdnych wojen" i na pewno ciekawa lektura dla "zwykłego zjadacza komiksów". Pewną ciekawostką jest wizerunek komandosów rasy Noghri, niezbyt odpowiada opisowi z książek i innych źródeł, co ciekawe tego "błędu" nie ma w kolejnych częściach.

Kolejną częścią jest: "Ciemna strona mocy", napisana przez tego samego scenarzystę, adaptacja drugiej części trylogii Zahna. Pracy Terry'ego Dodsona nie można nic zarzucić, porządny realistyczny rysunek z dosyć staromodnymi kolorami. Komiks opowiada o poszukiwaniu wielkiej floty Starej Republiki, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach, a mogącej wpłynąć na wojnę z Imperium kierowanym przez Wielkiego Admirała Thrawna, a także o historii Noghri i tajemniczym Jedi.

Ostatnią, zamykającą większość wątków częścią jest "Ostatni rozkaz". Zajął się nim kolejny rysownik, Edvin Biukovic - kreska jest realistyczna, podobna do tej z "Ciemnej strony mocy", ale kolory użyte w rysunkach są mocniejsze i bardziej wyraźne. Aby nie psuć przyjemności wspomnę tylko, że tytuł odnosi się do ostatniego rozkazu wydanego Marze Jade przez Imperatora.

Całość komiksowej adaptacji trylogii Thrawna warto kupić, gdyż jest to zdecydowanie jeden z najciekawszych komiksów z "Gwiezdnych wojen" wydany w Polsce. Według mnie jest to najlepszy fabularnie komiks z sagi Lucasa, jaki ukazał się w naszym kraju.

Ostatnim tytułem jakim uraczył nas na razie Amber jest "Ciemność" -historia "młodego" Jedi, Quinlana Vosa. Komiks ten jest w oryginale kolejną opowieścią o tym samym bohaterze, ale na szczęście aby zrozumieć historię wystarczy wiedzieć, że miał on już wcześniej "kontakt" z ciemną stroną mocy zakończony zaginięciem uczennicy. W "Ciemnośći" trafia na planetę więzienną - Kifex, wysłany z misją przez Radę Jed; doszło tam do dziwnego napadu na posterunek strażników. Dobrze narysowany komiks z ciekawą, wartką akcją, bliską czasem "horrorowi" i z cudownymi okładkami autorstwa Jon Foster . Trochę szkoda, że Amber nie wydał najpierw poprzednich części, zdecydowanie lepiej czytałoby się wtedy "Ciemność".

Podsumowanie:

Amber w ciągu roku wydał 15 komiksów - 5 TPB podzielonych na parę części każdy i po jednej historii o Jango Fett'cie i Zam Wessel. Warto je przynajmniej zobaczyć, szczególnie teraz gdy większość z nich można kupić w promocjach i to takich, że cena (za "TPB") jest porównywalna, a nawet niższa niż za komiksy Egmontu wydane na papierze matowym i w miękkiej okładce.


Hihnt, High Inquisitor of Brotherhood of the Sith