Ameryka inaczej

W dziale "Ameryka inaczej" raczej nie zawita mainstream, superherosi czy nawet Vertigo, a znajdą się komiksy, o których istnienie komiksowej Ameryki zajadli frankofile nawet nie podejrzewają. Nazwijmy je dla tych co maja potrzebę szufladkowania informacji - komiksy niszowe.

Mam szczerą nadzieję, że może wydawcy zerkną przychylnym okiem na te komiksy, których wielu czytelnikom brak w Polsce, a wielu więcej nawet nie wie, że im ich brak.

 

Pinky & Stinky
scenariusz: James Kochalka
rysunki: James Kochalka
cena: 17.95 $
wydawca: Top Shelf Productions 2002
liczba stron: 208

James Kochalka to jest taki facet, który tak proste, grube i zdziecinniałe krechy sadzi, że nic przed jego rysunkiem się nie ukryje, żadna emocja czy sytuacja. Są nawet tacy, którzy uważają jego twórczość za infantylną i przygłupią. Ale powiadam wam, nie jest to twórczość "pusta jak pierdnięcie", i to tylko pozór prostoty, na który się łapią co prymitywniejsze albo intelektualizujące wszystko barany. "Pinky & Stinky" (swobodnie przetłumaczę: Różowiutki i Śmierdziuszek) to kolejna na nich pułapka. Udana. Komiks był w tym roku nominowany do Eisnera w kategorii komiksu dla dzieci (nie dostał), ale jak każdy dobry komiks, jest na tyle uniwersalny w odbiorze, że taki stary piernik jak ja, też miał dużą przyjemność lektury. Nie tylko się śmiałem, ale zostałem przezeń zaspokojony także intelektualnie.

Kochalka wysyła dwie świnki na podbój kosmosu... Mają dostąpić zaszczytu odważnych astronautów i pionierów, zdobywców planety Pluton. Jest awaria, ufoludki i ludzie nieco popieprzeni. Zabawnie cały czas, bo każda świnka inny temperament i rozum ma.

Dzieci odbiorą ten tytuł jako śmieszna przygodę, dorośli także, ale i jako humoreskę na ludzka naturę, czasem głupią i prymitywną, i opowieść o przyjaźni i bohaterstwie, o dzieciństwie, o rasizmie, o Panu Prezydencie Ameryki, o kolonializmie i o programie podboju kosmosu, i o...

Rysunek rozwala. Kochalka operuje swoją prosta i grubą kreską bardzo sprawnie i nie umknie mu ani emocja, ani humor, ani prowokowanie intelektualnych dwuznaczności. Format komiksu też jest oryginalny - niemal kwadratowy.

Pan James Kochalka muzykuje także, polecam "Magic Finger":
artists.mp3s.com/artists/10/james_kochalka_superstar

 

Pistolwhip
scenariusz: Matt Kindt, Jason Hall
rysunek: Matt Kindt
projekt graficzny: Matt Kindt, Jason Hall
cena: 14.95 $
wydawca: Top Shelf Productions 2001
liczba stron: 128

Rewelacja. Nonszalancka retro crime noir kreacja. Chłonie się, a nie czyta, zadawala wręcz fizycznie. I pomyśleć, że to komiksowy debiut Matta Kindta i Jasona Halla.

Ale co to w ogóle jest? Przepis prosty: bierzemy Chandlera i Tarantino, mieszamy, nie wstrząsamy, dodajemy braci Coen i szczyptę Bessona. Gotowe, wyśmienite.

Scenariusz jest świetny, różne wątki frywolnie, nieliniowo, ale precyzyjnie poukładane tworzą zwartą opowieść, która płynie niczym trwająca w tle komiksu audycja radiowa, przenosi nas w zakamarki życia bohaterów. Stopniowo odkrywa tajemnicę, niejedną. Aura komiksu jest unikalna, rysunek i design layoutu jeszcze ją pogłębiają. Postacie, kreacja postaci zaskakują, scenarzyści prowadzą bardzo dobrze grę z czytelnikiem, nie pozwalają odkryć wszystkich kart, ani poznać jednoznacznie wszystkiego od razu, stwarzają pozory, zwodzą nas, tak jak zwodzą swych bohaterów. Jednocześnie nie tworzą niczego na siłę, wszystko przemyśleli, są konsekwentni. Historia swobodnie płynie, zaciekawia i bawi, nie nudzimy się ani przez moment. Kiedy poznajemy osoby i fakty, kiedy wreszcie znamy zakończenie nachodzi nas ochota, by przeczytać ją ponownie, bo teraz już znamy jej bohaterów takimi jakimi są, a nie jakimi jawili się na początku. Główne postaci to: prywatny detektyw Mitch Pistolwhip, matacz Human Pretzel, iluzjonista Mephisto, femme fatale Charlie Minks, muzyk i płatny cyngiel Mr. Vogel. Są barwne, żywe w dialogach, rzeczywiste acz wystylizowane formą fabuły i kreską. Fabuła łączy ich losy intrygująco subtelnie, nonszalancko sprytnie. Każdy bohater to swoista opowieść w całym opowiadaniu, historie splatają się podczas pewnego intrygującego wydarzenia, dzieją się przed i po nim - spotkania, gdzie wszyscy (niemal) mierzą z broni do wszystkich. Padają strzały...

Świetne rysunki są dopełnieniem tego smakowitego dzieła. Swobodna, zamaszysta, zdecydowana kreska doskonale oddaje atmosferę i emocje tego komiksu. Niczym narrator kreśli intencje, podkreśla fakty. Nietypowy format wydania (nieco krótszy od A4, ale trochę szerszy) pozwala dać upust umiejętnościom kadrowania autorów, jest na co patrzeć.

Scenariusz docenili filmowcy i w Hollywood trwają prace nad jego adaptacją. Powstała już kolejna część komiksu - "Pistolwhip: The Yellow Menace".

www.pistolwhipcomics.com


Adam "mykupyku" Gawęda