"Transmetropolitan" tom 3:
"Żądza życia" cz. 2

SPÓŹNIONE WYDANIE TRANSKZ

Jak ja tego nienawidzę. Nienawidzę tego p* komputera, na którym piszę do was (tak - z małego "w" ,a co nie podoba się? - nie czytajcie), tego p* miasta i tej gównianej roboty recenzenta w którą mnie wrobiono. Nie myslcie więc, że będe miękki. Co my tu mamy?

O komiks - hehe. Świetnie, nie dość, że jestem recenzentem, to jeszcze mi takie niby-książki dla półanalfabetów tu podsyłają. Szlag. No ale nic - zaczynamy.

Tytuł tego badziewia to Transmetropolitan - żądza życia #2... hmm, no tak p* wydawcy wszystko potną na jak najmniejsze części, żeby tylko zarobić na czytelnikach - zobaczycie kurna niedługo będziemy kupować wszystko w 1 stronicowych zeszytach - ale za to taniej, bo jednorazowo tylko 3 złote!

No więc jest to tom drugi amerykańskiego TPB, którego pierwsza połowa została u nas wydana w tak zamierzchłych czasach, że nawet moja transseksualna babcia, ani zboczony pradziadek już tego nie pamiętają. To tyle o sumienności polskich wydawców.

Teraz może kurna w końcu o samym komiksie, co? A więc co tu mamy? Kolejne przygody lekko zbzikowanego i walczącego ze wszystkim na około dziennikarza o kretyńskim imieniu Pająk. Otóż typek ten zajmuje się ogólnie rzecz biorąc wk* władzy i wszystkich tych, którzy żyjąc zgodnie z regułami panującymi w dzisiejszych czasach robią nas biednych konsumentów, podatników i innych cieciów w ch* i wykorzystują swoją uprzywilejowaną pozycję do nabijania sobie kieszeni brudnymi dolarami. W tym numerze Pająk zbluzga miejski zakład wskrzeszeń, gdzie cud powtórnych narodzin odbywa się w smrodzie wymiocin i moczu pracowników i zwiedzi rezerwaty różnych kultur, które kiedyś zamieszkiwały naszą planetę i nie były takie cholernie popie* jak nasza (tak palancie - nie zawsze ludzie siedzieli tak jak ty przez całe dnie przed telewizorem skacząc z kanału na kanał, oglądając durne programy, jedząc sztuczne jedzenie i onanizując się przy programach o zmutowanych chomikach z Czarnobyla).

Na koniec zaś stanie przed groźbą zamachu na swoje życie i jeszcze raz przetnie swoją drogę z byłą żoną i synkiem (hehehe). Po czym wezmą ponowny ślub, kupią mały domek na przedmieściach z białym płotkiem, pieskiem i kotkiem, zrobią sobie kupę nowych dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie. Jaaaaasne... Nie mów, że uwierzyłeś w to baranie?

Tak czy tak czeka was (jakieś problemy?) kupa porządnej rozrywki w najbardziej zakręconym stylu, jaki mógł wyjść tylko z pod pióra kogoś tak niezrównoważonego jak p* Warren Ellis. wszystko oczywiście jest cholernie fajnie narysowane przez tego dudka Robertsona - (zwłaszcza parę naprawdę fajnych kadrów w pierwszej historyjce) i sprawia, że całość przegląda się nieźle. Radze wam (tak - w a m) zwrócić uwagę na tło i drugi plan - można odnaleść kilka niezłych aluzji i dowcipów (zastanawialiście się kiedyś jakie to głupie słowo taki dowcip? - do (w) cip).

Co ogólnie mogę wam jeszcze powiedzieć. Chyba tylko tyle, że mimo ceny, która najwyraźniej została wydrukowana omyłkowo (29,90 za komiks grubości twojego ptaszka - daj spokój) to g* jest warte zakupienia, bo można znaleźć w nim parę gorzkich prawd i przemyśleń odnośnie naszego świata na które sam byś kurna w życiu nie wpadł ty typowy konsumencie z papką reklamową zamiast mózgu.

Zresztą co ja się tu będę wysilał i tak nic nie zrozumiecie, za co solennie i z głębi serca was nienawidzę.

Z poważaniem (pocałujcie nie w d*)

Kurczak Jeruzalem

 

Inne opinie

Mocny album, lecz nie obyło się bez wady. Pierwsza historia, w której poznajemy losy odmrożonej w przyszłości (czyli świecie Pająka) dziennikarki, jest świetna - mamy tu jednocześnie dystans w spojrzeniu na ten świat i ocenę celowości zamrażania siebie w oczekiwaniu na lepsze czasy. Druga historia to dalsze poznawanie przyszłości, tyle, że tym razem reporterskim okiem Jerusalema - jest ona bardzo pomysłowa i równie ciekawa, co pierwsza. Jedyne zastrzeżenie mam do opowieści ostatniej, która jest bardzo dobra, ale nieco chaotyczna. Niestety traci przez to impet i staje się nierówna. Wciąż jednak zachowuje humor i pomysłowość typowe dla serii.

Damian "hans" Handzelewicz

 

Jeśli pan Ellis chce nas wciągnąć do swego pokręconego świata, to chyba mu się udało. Ja chcę cały czas więcej i więcej. Przepełniony absurdem świat jest tylko przykrywką dla pokazania prawdy o nas samych. Może zabrzmiało to zbyt pretensjonalnie, ale tak to odczuwam. Jednego jestem pewien. Nie chciałbym żyć w takim świecie i jeśli przyszłość właśnie taka miałaby być, to ja wysiadam. Świat, w którym nieograniczone możliwości prowadzą do całkowitej dekadencji, a głosem rozsądku w tym świecie ma być najbardziej pokręcona postać komiksowych ostatnich lat, czyli Pająk Jerusalem to niech tak będzie, a ja się dalej cieszę, że to tylko fikcja. Szkoda tylko, że "Transmetropolitan" tak rzadko się ukazuje, gdyż z tomu na tom jest coraz lepszy.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 

Z wydanych dotychczas przez Mandragorę ten tom podoba mi się najbardziej. Główny bohater - Spider Jerusalem - może się tutaj w końcu wykazać. Sporo ciekawych pomysłów scenarzysty. Warto przeczytać

Dominik "nique" Gołąb

 

Dobre, mocne, bełkotliwe - widać takie miało być.

Adam "mykupyku" Gawęda

 

Mocna rzecz, świetnie piętnująca całkowicie zdegenerowany świat (nasz świat, a nie jakiśtam świat przyszłości), chociaż ostatnią historia trochę się źle czyta ze względu na chaotyczne przerzucanie akcji w inne miejsca.

Jarek Obważanek

 

Tytuł oryginału: Lust for Life
Scenariusz: Warren Ellis
Szkic: Darick Robertson
Wydawca: Mandragora
Liczba stron: 112
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 29,90 zł