"Thorgal" tom 14: "Aaricia"

Po ominięciu "Gwiezdnego dziecka" (lub "Dziecięcia gwiazd" - wznowienie podaje wewnątrz i na ostatniej stronie okładki dwie różne wersje) można się było obawiać, czy Egmont, aby nie ma jakichś kłopotów z wydawaniem albumów będących zbiorem opowiadań. Okazuje się jednak, że wszystko jest w porządku i wznowione, poprawione wydanie "Aaricii" trafiło do sklepów dokładnie dwa miesiące po albumie poprzednim, trzynastym.

A szkoda by było, gdyby tak się nie stało, gdyż album ten, mimo, iż nie zachwyca, jak dajmy na to "Wilczyca", czy "Miasto zaginionego boga", to jednak na pewno zasługuje na uwagę. Zresztą na nowo odkrywamy teraz najlepszy okres "Thorgali", więc nie ma się czemu dziwić. Dlaczego warto poświęcić mu nieco więcej miejsca? Ponieważ różni się nieco od pozostałych tomów o wikingu-idealiście. Opowiada o czasach młodości jego i Aaricii, wysuwając ją na pierwszy plan. Thorgal pojawia się w każdej opowieści, jednak zawsze pełni on rolę drugoplanową lub, jak w jednej historii, widzimy go tylko na kilku obrazkach. Tak rozłożone akcenty znamy już jednak chociażby z "Alinoe". To, co zwraca w "Aaricii" uwagę to baśniowy klimat zawartych w niej opowieści. Tu spoglądamy na znany nam już świat fantasy z perspektywy dziewczynki, która stworzenia go zamieszkujące spotykała tylko w marzeniach. Z tego też powodu zetknięcie się z romantycznym, marzycielskim bogiem lub lot pegazem, to dla Aaricii niemal jak uczestnictwo w bajce. To inne spojrzenie tworzy nowy, bajkowy klimat, charakterystyczny dla pierwszego i ostatniego opowiadania.

Jakby dla równowagi, druga i trzecia historia są kompletnie pozbawione elementów fantastycznych. Nie ma w nich mowy o baśniowym klimacie, są bardziej przyziemne, co nie znaczy, że mniej interesujące. Obie opowiadają o tym, jak Aaricia ratowała Thorgala przed swym ojcem. Ten zaś po śmierci Leifa Haraldsona (tu trzeba zauważyć bardzo dobrą scenę jego pożegnania) zyskuje niejedną sposobność by pozbyć się znienawidzonego "bękarta". W każdej z owych dwóch historii spryt małej dziewczynki, Aaricii, wygrywa z władzą i siłą wrogów Thorgala. Zapewne niejedna feministka zauważyłaby tu "drugie dno" w postaci przeciwstawienia brutalnej męskiej sile kobiecego intelektu;)

Jak pisałem "Aaricia" to album z najlepszych czasów serii, więc także Rosiński rysuje jak za swoich najlepszych czasów. Zdarza się jednak parę razy nieco źle przedstawiona twarz, jednak w większości są to rysunki, jakie pamiętamy i lubimy. Podobnie, jak warstwa graficzna warty polecenia jest przemyślany scenariusz, posiadający pewien baśniowy klimat. Warto mieć ten album - nie jest on zapchajdziurą wśród wszystkich części, a zdecydowanie wyróżnia się na ich tle. Nie jest może najlepszym "Thorgalem", ale to właśnie takie albumy stworzyły serię, którą teraz tak dobrze wspominamy.

Damian "hans" Handzelewicz

 

Inne opinie

Nie jest to najlepszy album, uważam nawet, iż jeden z gorszych. Krótkie opowiadania w żaden sposób nie budują atmosfery, nim zaczniemy je czytać już się kończą. Spokojnie można by sobie to darować, ale z drugiej strony to jest Thorgal i obojętnie obok tego przejść nie można. Więc nie wiem czy polecać, czy odradzać...

Dariusz "dVader" Wejder

 

"Thorgal" poza tym, że w tym wieku, w jakim byłem, gdy pierwszy raz go czytałem, dostarczał mi nie lada rozrywki, rozbudził we mnie także zamiłowanie do kultury nordyckiej. Jednym z albumów, który bardzo się do tego przyczynił był na pewno ten tom. Śniegi, fiordy i lodowe morza to było to, po tylu tak "ciepłych" wcześniejszych albumach. Tak jak i "Gwiezdne dziecko" ten album posłużył autorom do wprowadzenia pewnych wątków i postaci, których użyją w dalszych tomach. A o czym to jest? Jest to zbiór historii o miłości Thorgala do Aarici, które czasem prawie przyprawiają o mdłości, ale i tak czyta się je świetnie w przeciwieństwie do tomów najnowszych. I jeszcze dodatkowy plus za nowa edycję - w końcu widzę, co jest naprawdę na okładce.

Wojciech "dieFarbe" Garncarz

 

Nie jest to mój ulubiony tom przygód Thorgala, choć z drugiej strony lubię takie komiksowe nowele. Van Hamme po raz kolejny dowodzi, że świetnie sobie radzi z wykorzystaniem elementów nordyckiej mitologii. Wyobraźnia graficzna Rosińskiego wydaje się nieograniczona. Jeszcze jedno cofnięcie się w czasie do okresu dzieciństwa Thorgala nie było chyba jednak konieczne i nie wniosło nic szczególnego do cyklu. No może poza tym fragmentem z harfą. Rozwalił mnie totalnie.

Arek "xionc" Krolak

 

Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 07.2003
Poprzednie wydanie: Orbita 1990
Wydawca oryginału: Editions du Lombard
Data wydania oryginału: 1989
Liczba stron: 48
Format: 21,5 x 29 cm
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolorowy
Dystrybucja: księgarnie
Cena: 16,90 zł