"Michel Vaillant" tom 1: "Wielki wyścig"

Po długich miesiącach oczekiwań i wielokrotnym przesuwaniu daty wydania (co w przypadku Motopolu jest niestety standardem) na nasze półki trafia nowa seria (co w przypadku Motopolu jest też standardem - to już ich 29 seria na 57 wydanych w ogóle wydanych komiksów!). Miejmy nadzieję, że kolejne części będą ukazywać się regularnie (piszę i nie wierzę...). Takie nadzieje daje tematyka komiksu: wyścigi, jakże bliska sercu właściciela wydawnictwa.

Sam komiks, na pierwszy rzut oka, niestety rozczarowuje. Na drugi i trzeci rzut (jak komuś jeszcze zostały oczy do rzucania) należało się raczej tego spodziewać, wszakże to komiks już "historyczny". Rok wydania oryginału (1958) wyjaśnia dlaczego samochody wyglądają tak archaicznie, a postaci rajdowców, widzów i cała otoczka tych super wyścigów jest dla nas tak niestrawnie przedstawiona.

Szczerze mówiąc wątpię aby ktoś z czytelników KZ pamiętał takie wyścigi. Powiew normalności daje obrazek na IV stronie okładki i informacje od edytora, że Vaillant ściga się w kolejnych częściach z Schumacherem, Senną. Inna sprawa, że obrazek ten pasuje to zawartości albumu jak piernik do wiatraka. Jednak świadczy on o tym, że około albumu 50 możemy spodziewać się współczesnych nam wyścigów. Znając tempo Motopolu pięćdziesiąty album otrzymamy za jakieś 20 lat i wtedy samochody wyścigowe wyglądać będą znów inaczej i koło się zamyka.

Moim zdaniem znacznie lepiej by było dla czytelników i sprzedawalności serii, aby Motopol rozpoczął wydawanie serii od powiedzmy albumu 50, a pierwsze albumy wprowadzać do sprzedaży w drugiej kolejności. Dla zrozumienia serii wystarczające by było wprowadzenie zamieszczone w komiksie. A tak mam wrażenie (obym się mylił), że czytelnicy odwrócą się od tej serii i nie doczekają gdy będzie lepiej. Rozumiem, że to klasyka, ale Drodzy Wydawcy zrozumcie, że niektóre tematy starzeją się szybko i stają się przez to po prostu komiczne. Nie każdy temat nadaje się na evergreena...

Co do rysunku i koloru nie będę - bo nie należy - się czepiać, są to początki kariery autora i dajmy mu szansę (dla porównania zobaczmy pierwsze "Blake'i i Mortimery", "Tintiny", te nie wydane w Polsce "Lucky Luke'i", przedksiążeczkowe "Tytusy", itd). Z czasem będzie lepiej i tylko lepiej.

Autor na obrazkach w zasadzie dokładnie przedstawia tylko pierwszy plan, reszta jest rysowana z mniejszą dbałością o szczegóły. Rysunkom brakuje nieco dynamiki, choć temat jak najbardziej tego wymaga. Kolory są nieco za mało intensywne. Denerwują kolorowe dymki, ale po kilku stronach po prostu przestaje się na to zwracać uwagę...

Fabularnie komiks prezentuje się bardzo średnio. Wszechobecny narrator, jak we wszystkich komiksach z tego okresu, "pomaga" nam poprawnie zrozumieć oglądany obrazek, co po kilku stronach staje się irytujące. Jednak trzeba sprawiedliwie przyznać, że w kadrach z wyścigów obecność narratora pomaga dostrzec samochody bohaterów i zrozumieć co w danej chwili dzieje się na torze.

Na koniec kilka zdań o treści albumu: fabuła jest mało skomplikowana, wręcz liniowa, bez żadnych ważnych wątków pobocznych, łatwo przewidywalna: Wielki Francuz wraz z Wielką Rodziną udowadnia Amerykańskiemu Mistrzowi, kto najlepiej na świecie jeździ samochodem i wygrywa z nim serię pojedynków na torze...

Zwraca kolejne udowadnianie francuskiemu czytelnikowi, że ich nacja jest lepsza od Amerykanów. W tym czasie - jeśli nie nadal - mieszkańcy tego kraju starali sobie na każdym kroku pokazywać swoją wyższość, jeśli nie w życiu to w takich właśnie książkach "ku pokrzepieniu serc". Dla porównania spójrzmy na Asterixa z tego samego okresu: "Cała Galia jest podbita przez Rzymian. Cała? Nie!" Jest przecież wioska, która jest niezależna i gra na nosie potężnemu najeźdźcy...

Podsumowując: gdybyśmy to czytali 40 lat temu miało by szansę stać się kultowe a tak jest to tylko komiczne. Polecam tylko fanom zakurzonej klasyki. Czytelnik rozbestwiony na współczesnych komiksach o Troy, XIII, Władcach Chmielu lepiej niech tego nie kupuje, po co się rozczarować.

dVader

Scenariusz i rysunki: Jean Graton
Tłumaczenie: Magdalena Darmoń
Wydawca: Motopol - Twój Komiks
Liczba stron: 64
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: matowy
Druk: kolor
Cena: 16,90 zł