"Megalex" tom 1: "Anomalia"

Megalex - gigantyczne miasto, pokrywające prawie całą powierzchnię kontynentów planety. W tym wielkim molochu wszystkie (nawet biologiczne) prawa, są narzucone i regulowane odgórnie. Także długość życia poszczególnych jednostek jest dokładnie określona, a właściwie determinowana, przez wszczepiane im implanty.

Album "Anomalia" rozpoczyna się od pokazania jak w praktyce egzekwowane są te biologiczne prawa, dotyczące długości życia. Nie chodzi jednak o pospolitych, szarych obywateli. Poznajemy tu proces dezintegracji i powstawania nowej serii/generacji (???) klonów-policjantów. Nagle okazuje się, że w tym (teoretycznie) dokładnie kontrolowanym procesie, pojawia się niedostrzeżona przez techników anomalia. Rodzi się bowiem osobnik odmienny od wszystkich innych kopii. Jest to mutant, który pomiędzy swoimi "braćmi", wygląda jak koszykarz NBA wśród zwykłych ludzi. Mimo wszechobecnych strażników i drobiazgowej kontroli, dzięki dziwnym zbiegom okoliczności, olbrzym długo pozostaje niedostrzeżony w szeregach swych pobratymców. Tutaj należy się czytelnikowi wyjaśnienie pewnego faktu. Otóż klony-policjanci nie rodzą się jako niemowlęta, lecz od razu jako dorośli mężczyźni zdolni do służby.

Tym, co zachwyca w Megalexie, jest oprawa graficzna. Pewne przebłyski talentu Beltrana było już widać w pierwszym tomie serii "Technokapłani" (wydanej w ubiegłym roku przez Egmont). Jednak tam wstawki tego grafika były tylko tłem dla poczynań Zorana Janjetoava. Natomiast w Megalexie możemy zobaczyć, na co tak naprawdę stać tego artystę. Kiedy ujrzałem ten komiks po raz pierwszy, zastanawiałem się czy Beltran jest naprawdę taki dobry, czy po prostu szalony, aby tworzyć komiks prawie w całości przy użyciu komputera? Dziś wiem na pewno, że jest to ta pierwsza opcja. Dokładnie rzecz biorąc prace Beltrana to połączenie technik 3D i klasycznego 2D. Coś podobnego mogliśmy już oglądać w wydanym ponad pół roku temu komiksie Alaina Mandrona p.t. "Niewidzialna". O ile jednak w przypadku Maindrona była to koncepcja średnio udana, o tyle w przypadku Beltrana efekt jest na prawdę bardzo dobry.

Fabuła "Anomalii" nie zachwyca szczególnie, nie jest bowiem zbyt odkrywcza ani wciągająca. Przez album ten przechodzi się właściwie jak przez masło. Nie twierdzę, że jest to komiks zły, ale nie wciąga już tak jak np. pierwszy tom sagi o Metabaronach, czy "Technokapłanów" (których scenarzystą też jest Alexandro Jodorowsky). Mnie osobiście album "Anomalia" nie zachwycił pod względem fabularnym, natomiast pod względem graficznym jak najbardziej. Ważne będzie, jak autorzy poprowadzą fabułę w dalszych tomach serii, czy pojawi się w niej "ezoteryczny touch Jodo".

"Anomalia" nie jest albumem złym, ale nie jest też albumem porywającym. Może nawet nieco rozczarowuje, na tle poprzednich scenariuszy Jodorowsky'ego, jednak pomimo kilku uwag krytycznych uważam, że całokształt prezentuje się całkiem dobrze i album wart jest wydanych na niego pieniędzy. No i oczywiście dla miłośników talentu mistrza Jodo, powinien się stać lekturą obowiązkową. Zainteresowanych większą ilością informacji na temat Megalexa zapraszam do przeczytania artykułu na ten temat zawartego w KZ nr 9.

aegirr

Scenariusz: Alexandro Jodorowsky
Rysunki: Fred Beltran
Wydawca: Egmont Polska
Format: A4
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolor