"Batman": "Mroczny Rycerz kontratakuje" cz. 3

Trzecia i ostatnia część "DK2" nie odbiega poziomem od dwóch poprzednich. Pytaniem jest jednak, czy to dobrze, czy źle. Rysunki Franka Millera w całej serii utrzymane są w innym stylu niż w "Powrocie Mrocznego Rycerza". Kreska jest swobodna a postacie głównych bohaterów są bardziej przerysowane, a czasami wręcz karykaturalne. Moim zdaniem autor dobrze zrobił nie próbując iść na łatwiznę i powielać "Powrotu". Starał się stworzyć coś nowego i oryginalnego i udało mu się to przynajmniej w pewnym stopniu. Również komputerowe kolory jego żony - Lynn Varley - pasują do klimatu cyberpunkowego, w jakim osadzona jest opowieść. Poza tym należy zauważyć, że okładka tej części jest zdecydowanie najlepsza (jedna z lepszych w tym roku na polskim rynku). Dlatego, biorąc to wszystko pod uwagę, pod względem graficznym oceniam komiks pozytywnie, chociaż nie jest to mistrzostwo jakie Miller pokazał w "DKR".

Co do scenariusza, to wszystkie wątki, które mogły wydawać się tak zagmatwane, znalazły w miarę rozsądne wyjaśnienie. Szczególnie spodobało mi się rozwikłanie sprawy pseudo-Jokera. Jego prawdziwa tożsamość to naprawdę duże zaskoczenie. Jak zwykle nie brakuje tutaj również odwołań, które zrozumieć może tylko zagorzały fan świata DC. Chodzi mi przede wszystkim o postać dziewczynki w stroju Saturn-girl, która jest (lub będzie) członkinią pochodzącego z przyszłości Legionu Superbohaterów (w starej wersji uniwersum, przed "Kryzysem na nieskończonych ziemiach", u boku m.in. Superboya). Innym zabiegiem tego typu jest pojawienie się na kilku kadrach Bat-mite'a.

Trudno mi powiedzieć jak tym razem wyglądała sprawa z tłumaczeniem (gdyż nie posiadam oryginału ), ale niektóre dialogi brzmią co najmniej dziwnie.

Podsumowując całą trylogię, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że główną rolę pełni w niej nie Batman, lecz Superman. Nie jestem pewien, ale na oko liczba stron poświęconych Superowi jest większa, niż ta, na których pojawia się Nietoperz. To również tradycyjni przeciwnicy Człowieka za Stali - Brainiac i Lex Luthor - są tym razem czarnymi charakterami. Poza tym w komiksie swój debiut ma córka Supermana - Lara. W "DK2", w przeciwieństwie do "Powrotu", to rozterki ostatniego Kryptonijczyka wysuwają się na pierwszy plan i to on w końcu przełamuje się stając po stronie Batmana. Miller postanowił także postarzyć Supermana, którego "wieczna młodość" była tak świetnym kontrastem w zestawieniu ze starym Batmanem w "Powrocie Mrocznego Rycerza". Przez ten zabieg Batman, co było założeniem Franka, stawał się dla czytelnika postacią bardziej ludzką. W sprawie stosunków jakie panują pomiędzy Batmanem i Supermanem nie dowiadujemy się niczego nowego. Nadal każdy z nich uważa drugiego za "gnoja".

Fabuła "DK2" jest, moim zdaniem, zbyt schematyczna - Batman przez wszystkie części komiksu zbiera superbohaterów by w końcu wzniecić rewolucję. Błędem było wprowadzenie tak dużej ilości tych bohaterów, przez co, o czym już wspomniałem, zatarła się postać tytułowa opowieści, czyli Mroczny Rycerz. Jest jeszcze jedna, bardzo istotna, różnica między "Powrotem" a "Kontratakiem". O ile ten pierwszy był swoistym hołdem dla Batmana, to drugi jest jego przeciwieństwem i stanowi moim zdaniem parodię komiksów o superbohaterach. Bądźmy szczerzy, "DK2" nie pójdzie raczej wzorem swojego starszego "brata" i nie trafi do klasyki komiksu. Polecam tę pozycję, ale lekturą obowiązkową jest ona tylko dla fanów Millera lub Batmana.

Seba

Inne opinie

Paskudna, trudna do zniesienia kreska (co dotyczy całej opowieści). To już nie jest oryginalne, to już nawet nie jest karykatura - naprawdę ciężko jest mi pojąć, jak Miller (obdarzony przecież nieprzeciętnym talentem) mógł "popełnić" coś takiego. Kwadratowe, mocno zdeformowane postacie (że o innych graficznych elementach w ogóle nie wspomnę), katastrofalnie dobrane kolory. Za dużo chaosu: w kresce, barwach, akcji, fabule, układzie kadrów. Zakończenie historii zbyt banalne, zbyt wiele spraw pozostaje niewyjaśnionych, a namnożone do niebotycznej ilości wątki nie są ze sobą w niemalże żaden sposób powiązane (a jeśli już są, to bardzo luźno). Nawet, jeśli Miller chciał nadać tej historii jakąś głębię (w co szczerze wątpię), to przyćmiewa ją koszmarne wykonanie. Komiks nieprzemyślany, robiony "na siłę". O ile powrót Batmana wniósł nieco świeżości, o tyle jego kontratak bardzo brzydko pachnie. Szkoda na niego zarówno czasu, jak i pieniędzy. Bardzo gorąco odradzam.

Dr_Greenthumb

Scenariusz i rysunki: Frank Miller
Kolor: Lynn Varley
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 80
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: błyszczący
Druk: kolor
Cena: 15,90 zł