"Lanfeust z Troy" tom 5: "Wizja wieszczka"

Jeśli miałbym jednym zdaniem określić piąty album "Lanfeusta...", powiedziałbym, że jest dopieszczony po najmniejsze szczegóły.

Na pierwszym planie mamy przygody znanej gromadki podane z zaskakującą świeżością. Wynika to z faktu, iż zostają oni rzuceni w zupełnie nową scenerię, w zupełnie nową kulturę. Efekt jest świetny. Trzeba przyznać, że Arlestonowi nie wyczerpały się pomysły, a jestem pewien, że ma jeszcze kilka w zanadrzu. Poza tym Lanfeust wreszcie robi coś, dzięki czemu na krótko można go polubić. Konkretnie raczy się alkoholem, a że główka nie ta, niewielka ilość całkowicie mu wystarcza i wychodzi z niego niedobry chłopczyk. Dodatkowo później zbiera mu się na migdalenie z C'ian. Niestety po tych nietypowych dla niego ekscesach wraca jego dawne, nudne ja.

Poza fabułą znajdziemy w tej części wiele drobnych szczegółów. Oczywiście nie brakowało ich w poprzednich albumach, jednak nigdy nie występowały w takiej ilości. Są to oczywiście drobne żarty rysunkowe (jak np. pijane kury), jak i odwołania do naszej rzeczywistości, co wydaje się nowym hobby Arlestona. Znaleźć możemy takie ciekawostki jak nawiązanie do "Tomb Raidera" (tak, tak!) lub przypomnienie o słynnej książce Salmana Rushdie. Tarquin oczywiście nie zawiódł i doskonale wywiązał się z zadania pięknie rysując zarówno krajobrazy świata Troy, jak i szczegóły. Zaś będąc już przy temacie, należy wspomnieć o poukrywanych w całym albumie zagadkach na spostrzegawczość.

Dwa słowa odnośnie Egmontu. Strasznie wydrukował teksty niektórych zagadek. Gruba czcionka zlewa się w jedną plamę przez co w jednym miejscu połowa słów jest niemożliwa do odczytania. Dziwne, bo poprzednio, gdy było znacznie mniej miejsca (biblioteka w zamku Or Azur) wszystko było czytelne.

Na pochwałę zasługuje natomiast tłumaczka, która pokazała już swą klasę w pierwszej części pieśnią dla Fetaura. Maria Mosiewicz udowadnia, że tłumacz też może być kreatywny i twórczy. Naprawdę dużo lepiej się czyta komiks, gdy co pewien czas znajdujemy (z rzadka co prawda) polskie powiedzenia.

Dopieszczony album to album, w którym nawet szczególiki sprawiają nam przyjemność. Taki jest właśnie najnowszy "Lanfeust z Troy".

hans

Scenariusz: Scotch Arleston
Rysunki: Didier Tarquin
Wydawca: Egmont Polska
Format: A4, 52 strony
Cena: 17,90 zł