Nowa odsłona uniwersum Incala

Tekst ten stanowi uzupełnienie, a także erratę do zawartego w numerze drugim "KZ" artykułu, dotyczącego sagi o Incalu. Errata dotyczy małego zamieszania, wprowadzonego przeze mnie w podziale sagi. Reszta artykułu to przedstawienie kilku nowych szczegółów o serii "Przed Incalem", przybliżenie najnowszej serii "Po Incalu", książki "Tajemnice Incala", a na koniec będzie jeszcze kilka słówek o filmie animowanym oraz planowanym polskim wydaniu sagi (TAK!) - aż się boję konserwę otworzyć ;> ...

"Avant l'Incal" - "Przed Incalem"

["Incal" nr 12]

W poprzednim artykule na temat sagi o Incalu napisałem między innymi, że seria przygód Johny'ego Difoola obejmująca zdarzenia sprzed spotkania z Incalem, składa się z 6 części. Tu małe sprostowanie. Składa się ona z 6 części w oryginalnym, francuskim wydaniu i 12 w wersji amerykańskiej, z wydawnictwa Les Humanoides associes (w USA Humanoids Publishing). Poza tym okładek do zeszytów amerykańskich nie rysuje Janjetov (jak to miało miejsce w oryginale), tylko Amerykanin - Jose Ladronn. Wyjątkiem jest tu ostatnia okładka (do zeszytu 12). Wyszła ona bowiem spod ręki Moebiusa i pochodzi z pierwszego albumu nowo powstającego cyklu "Apres l'Incal" ("Po Incalu"), o której za chwilę. Okładka ta przedstawia skok głównego bohatera w Alei Samobójców. Z wydaniem amerykańskim serii "Przed Incalem" jest podobnie, jak z inną wydawaną tam serią Jodorowsky'ego - "Kastą Metabaronów". Każdy album z wydania europejskiego (liczący zazwyczaj 48 lub 64 stron) jest dzielony w Stanach na 2 zeszyty. Wynika to chyba z przyzwyczajenia Amerykanów, nawykłych do takiej właśnie formy wydawniczej. Wracając jednak do tematu, "Avant l'Incal"' jest serią rysowaną przez Zorana Janjetova, oczywiście do scenariusza niezmiennie trwającego na swym posterunku Alexandro Jodorowsky'ego. W pierwotnej (francuskiej) wersji, komiksy były wydawane w "bubblegum colors,"(czyli kolorach gumy balonowej), która to kolorystyka nawiązywała do stylu Moebiusa, tworzącego właśnie w taki sposób środkową część cyklu (tą, która powstała najwcześniej). Tutaj krótkie wyjaśnienie, skąd w ogóle wzięły się kolory "gumy balonowej"? Otóż pewnie wielu z was pamięta "historyjki" z takich gum, jaskrawe i kolorowe. To jest właśnie taka kolorystyka. Dla porównania zamieszczam poniżej ten sam kadr z serii "Przed Incalem" w kolorystyce "gumy balonowej" i pokolorowany komputerowo.

W Ameryce seria "Przed Incalem" ukazuje się mniej więcej co miesiąc, od wiosny 2001. Można powiedzieć, że Jankesi mają szczęście, ponieważ seria ta jest wydawana w Stanach po raz pierwszy i po raz pierwszy w historii jest wydawana od początku, zgodnie z chronologią wydarzeń. Wydarzenia serii "Przed Incalem", zakończą się co prawda na zeszycie 12, jednak od zeszytu 13, rozpocznie się środkowa część sagi, od momentu skoku Difoola w Alei Samobójców.

"Apres l'Incal" - "Po Incalu"

Jest to trzecia pod względem chronologii wydarzeń i ostatnia pod względem terminu powstania seria, obejmująca wydarzenia rozgrywające się po spotkaniu Johna Difoola z Incalem (właściwie Incalami). Jest ona aktualnie w trakcie produkcji. Jak na razie ciężko to właściwie nazwać serią, bo powstał tylko jeden album, wydany w 2000 roku, a narysowany ponownie przez Moebiusa, który po latach postanowił powrócić do serii (podobno tylko do 2 lub 3 z planowanych sześciu części - jeśli to prawda to szkoda). Scenarzystą jest oczywiście Jodorowsky. Podobno Jodo, bo tak często nazywają go fani, od samego początku myślał o seriach Incalu jako tryptyku. I oto historia zaczyna się dopełniać...

Pod względami graficznym, ta nowa seria jest zaskakująca ze względu na to, że przez te wszystkie lata rysunek Moebiusa przeszedł wiele zmian, ale także przez obecność Freda Beltrana. Ten artysta tworzy swoje prace w całości na komputerze i dzięki tej technice, jego prace dają wrażenie dużej nowoczesności. Współpracuje on z Moebiusem, który dostarcza mu stworzone przez siebie plansze do cyfrowej obróbki. Wielce prawdopodobne jest, że nowa seria która wyjdzie spod skrzydeł takiego trio, znowu stanie się dziełem kultowym i będzie kolejną, godną odsłoną Uniwersum Incala. Patrząc na pierwszy album można powiedzieć, że zdecydowanie są na to nadzieje.

Ci, którzy czytali poprzednie tomy serii powinni prawie od razu poczuć się jak w domu. Komiks rozpoczyna się bowiem od... nie inaczej, tylko od słynnego skoku Johna Difoola w Alei samobójców. Poza tym, spotkamy tu oczywiście nieodłącznego przyjaciela Johny'ego Deepo, nauczyciela robota Kolbosa V, a także Louz de Garrę, arystokratkę która była miłością Johny'ego. Pojawiają się też znajome czarne charaktery - jak np. Technopapierz, Supra-divinoid. Już kilka pierwszych stron przynosi szybki rozwój sytuacji, John zostaje bowiem zmuszony do ucieczki, przez policyjne droidy szpiegowskie, a to dopiero początek, potem akcja jeszcze się rozkręca, zataczając coraz to szersze kręgi. Jednak i tak czuje się, że pierwszy album to dopiero przedsmak tego co będzie dalej...

"Les mysteres de l'Incal" - "Tajemnice Incala"

["Les mysteres de l'Incal"]

Jest to książka dla tych, którzy po przeczytaniu serii poczuli niedosyt i szukają wyjaśnień i wskazówek odnośnie tego niezwykłego uniwersum. Jednak nie będzie ona dla wszystkich równie ciekawa. Nie daje ona zazwyczaj gotowych rozwiązań tajemnic Incala, lecz wskazówki do rozszyfrowania zagadek.

Oto przykład: jak wspomniał Błażej w artykule o Jodo, twórca ten jest miłośnikiem i znawcą Tarota. Okazuje się np., że John Difool ma twarz "Głupca" (jedna z kart atutowych). Postaci tej w Tarocie zawsze towarzyszy zwierzę - w tym przypadku jest to Deepo. Albo postać Solune'a, chłopca, którego porywa piękna Tanatah, aby zmusić Metabarona do współpracy. Jego imię pochodzi od kart Słońca i Księżyca (od francuskich słów: Soleil - Słońce, Lune - Księżyc). [Solune]Poza tym imiona bohaterów same w sobie, mają też w Tarocie specjalne znaczenia np. nasz główny bohater (John Difool/John-the-fool /Jean-le-fou/ John Głupiec). Imiona te wyrażają pewne cechy, które posiada dana postać. Niemal każda rzecz w cyklu stanowi wskazówkę do wyjaśnienie innej zagadki (lub jest pewnego rodzaju znakiem, czy ikonicznym symbolem o określonym znaczeniu) i podobnie jak w Tarocie występują tu pewne pary uzupełniające się, lub tworzące swoje przeciwieństwa: John i Solune, Techno-Papierz i Imperatoratrix (syjamskie bliźnięta Janus i Jana). Jednak większość takich szczegółów umyka czytelnikom, które zazwyczaj nie mają tak jak autor wiedzy z zakresu ezoteryki. W taki sposób postać Johna będzie mniej zrozumiałą. Dzięki książce jednak możemy dotrzeć niejako do źródeł i poznać zamysły autora.

Książka "Tajemnice Incala" jest podzielona na pięć rozdziałów, tak jak sama seria o Incalu (chodzi tu o najstarszą, środkową część cyklu), która składała się z następujących części: The Black Incal, The Incal Light, This That Is Down Below, This That Is In Top, The Fifth Gasoline. Rozdział pierwszy "Tajemnic" to krótkie biografie autorów, ich pierwsza wspólna przygoda na planie filmu "Diuna" i początki sagi o Incalu, który najpierw pojawił się we śnie Jodo. Wiem, że brzmi to nieco dziwnie, ale tak właśnie twierdzi sam scenarzysta - że zobaczył we śnie dwie złączone ze sobą piramidy Incala (białą i czarną), płynące przez kosmos. Te dwie piramidy stanowią swoje przeciwieństwa, jasna symbolizuje światło, i wszystko co dobre, ciemna natomiast mrok i to co złe. Jednak te przeciwieństwa stanowią nierozerwalną całość, nadającą porządek kosmosowi (jest to więc tak samo jak z energiami jin i jang,).

Rozdział drugi "Tajemnic Incala", rozpoczyna się od zrelacjonowania przygód Johna Difoola praktycznie rozdział po rozdziale. Mamy tu przedstawione z objaśnieniami całe uniwersum razem z istotami je zamieszkującymi, a także organizacjami i korporacjami, które żądzą światem.

Kolejne rozdziały poruszają nie mniej ważne kwestie, takie jak np. religia czy macierzyństwo. Mamy tu wiele szczegółów, które wyjaśniają motywy postępowania bohaterów. Warto wspomnieć w tym momencie o kilku faktach z początku przygód Johny'ego. Otóż przez pierwsze kilka lat swojego życia wychowywany był w ukryciu i praktycznie nie opuszczał szafy, a wszystko to jego rodzice robili z miłości! Matka, mimo że była prostytutką w dzielnicy rozpusty "Red ring" (Czerwony krąg), po śmierci została świętą w pewnej religii! Johny nigdy nie zaznał ciepła rodzinnego, matka była ciągle zajęta swoimi sprawami, a ojciec złodziej przebywał w więzieniu. Zresztą i tak skończył marnie, ponieważ przetransformowano go ostatecznie w Garbusa, bezwzględną i posłuszną maszynę do zabijania, na usługach Prezydenta. Brzmi dziwnie ? Ot i cały Jodorowsky. Zapewniam, że wszystko to ma swoje uzasadnienie i logiczne wytłumaczenie, a książka "Tajemnice Incalu" wyjaśnia wiele niejasnych kwestii zawartych w komiksie.

I jeszcze kilka słów na temat autorów książki, jest ich bowiem aż trzech. Dwaj pierwsi to oczywiście Jodorowsky i Moebius. Trzecim autorem i zarazem pomysłodawcą książki, jest John Annestay. Jest on też redaktorem dzieła, odpowiedzialnym za ostateczny kształt, jaki przyjęło.

Incal animowany

Jak się okazuje trwają też prace nad animowaną adaptacją serii o Incalu. Projektu dogląda sam Jodo, więc prawdopodobnie wszystko będzie jak w oryginale, a może nawet lepiej. Producentem serii jest Fabrice Giger, wydawca wersji komiksowej. W filmie zobaczymy prawdopodobnie połączenie grafiki 2D i 3D, cokolwiek miałoby to znaczyć (czyżby palce w tym maczał Fred Beltran, hmmm...?). Łącznie seria ma liczyć 26 odcinków, każdy po około 15 min. Premiera telewizyjna jest zapowiadana na koniec tego, lub przyszły rok. Budżet filmu szacowany jest na 8 do 10 milionów dolarów, stroną techniczną zajmą się studia "Sparx" i "Armada", w których głównym udziałowcem jest "Humanoids Group". Całość zapowiada się więc bardzo smakowicie, jak będzie rzeczywiście - czas pokaże...

Podsumowanie

Jest takie angielskie określenie: "The last but not least...". Można to przetłumaczyć, w ten sposób, że coś jest "ostatnie, ale nie najmniej znaczące". Taką właśnie wiadomość zostawiłem na koniec. Okazuje się bowiem, że na naszym rodzimym rynku już w przyszłym roku mają się zacząć ukazywać kolejne części sagi o Incalu, a to za sprawą wydawnictwa Egmont! Nie wiem jak będzie po wydaniu tej serii u nas, ale na zachodzie od lat ma ona status kultowej. Podobnie zresztą jak i inne dzieła Jodorowsky'ego - chociażby saga o Metabaronach. Siła scenariuszy tego autora tkwi w tym, że nie są to płytkie i głupiutkie historyjki, jakich wiele w komiksowym światku. W jego opowieściach pełno jest metafizyki, ezoteryzmu, religii, filozofii. Przewija się też nieustannie motyw macierzyństwa. Tak więc drodzy bracia i siostry w komiksie rozmiłowani, oby jak najszybciej dane nam było zanurzyć się w to skomplikowane i niezwykłe uniwersum czego wam i sobie serdecznie życzę.

aegirr