"Transmetropolitan" tom 1: "Powrót na ulicę"

Początek komiksu jest słaby. Dowiadujemy się, że główny bohater, Pająk Jeruzalem, z powodu nie wywiązania się z kontraktu (chodzi o napisanie książek społeczno-politycznych) zostaje zmuszony opuścić swą samotnię na rzecz miasta. Cóż, powód (w tym przypadku chyba bardziej pasuje słowo pretekst) , aby zawiązać fabułę, dobry jak każdy inny. Na razie nie jest źle, ale dojeżdżamy do miasta. I w tym momencie zarzucani jesteśmy czczą gadaniną bohatera, mającą nam pewnie przedstawić świat. Dużo słów, mało wniosków - po prostu bicie piany. A przecież ów świat nie jest w ogóle oryginalny. Przyszłość, miasto niemalże cyberpunkowe czyli mnóstwo ludzi, pojazdów, świateł i reklam, a tuż obok prostytutki i bandyci. Najwymyślniejsze fryzury, ciuchy, a także, będąca na porządku dziennym, mechanizacja; tak ludzi, jak i miasta. To wszystko jest już znane i bez problemu dałoby się przedstawić za pomocą skojarzeń, zastosowania paru elementów, które odwołałyby wyobraźnię odbiorcy do określonych schematów.

Na szczęście to tylko początek - później jest o niebo lepiej. Później czyli od momentu, gdy Pająk zabiera się za swoją pracę czyli pisanie reportaży (musi w końcu jakoś zarobić na życie). Ten z "Powrotu na ulicę" dotyczy problemu, jakie miasto ma z chcącymi autonomii dla swej dzielnicy Tranzientami (ci, o dziwo, są przedstawieni zgrabnie, bez niepotrzebnego gadania). Jednak zwykli, zagubieni Tranzienci, idący za charyzmatycznym przywódcą są traktowani przez niego przedmiotowo. A przeciwne mu władze miasta nie są lepsze. I to właśnie jest esencją tego komiksu - doskonale przedstawiona polityka. Nie od strony samych polityków. Spoglądamy na nią z perspektywy szarych mieszkańców. Widzimy, jak są oni wykorzystywani i oszukiwani przez ludzi będących u władzy. Widzimy dzięki Pająkowi. Bo na tym polega jego praca - na demaskowaniu.

O tym komiksie pisało się przede wszystkim, że jest bezkompromisowy. Jest taki za sprawą głównego bohatera; to jego najważniejsza cecha. Pisze w swych artykułach to co widzi nie oglądając się, czy jest to za ostre czy nie. Oczywiście taki bohater to nic nowego, ale to dzięki niemu komiks nabiera tej ostrości cechującej jego artykuły.

Rysunki jej na pewno nie dodają. Ennis pisze o utalentowanym Darricku Robertsonie. Ja widzę niewiele wybijające się ponad przeciętność rysunki. Na pewno nie tyle, by zachwycić. Widzę tylko przekaz, służący by nie utrudniać odbioru scenariusza. Jedyna rzecz, która uważam za świetną to twarz Pająka. A w szczególności ten pewny siebie uśmiech.

Komiks jest bardzo dobry. Jasne, łatwo można zrazić się początkiem, ale to nie on stanowi jego ideę. Jest nią genialne spojrzenie na politykę, jaki ma ona wpływ na zwyczajnych, szarych obywateli. Pomimo niespecjalnych rysunków naprawdę warto.

hans

Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Darick Robertson
Wydawca: Mandragora 2002
Format: B5, 72 strony
Cena: 19,90 zł