Od Daredevila do 300
czyli droga rozwoju mistrza

Frank Miller urodził się 27 stycznia 1957 roku w Olney, w stanie Maryland. W dzieciństwie z ogromnym zainteresowaniem czytał komiksy Marvela. Z czasem zainteresował się trochę poważniejszymi pozycjami - kryminałami. W wieku 7 lat postanowił, że zostanie twórcą komiksów i zaczął rysować. Po skończeniu liceum nie podjął studiów. W wieku 19 lat przyjechał do Nowego Jorku ze swoimi kryminalnymi komiksami w poszukiwaniu wydawcy. Od początku uważał, że oddzielenie rysowania od pisania komiksów jest głupie, ale postanowił prezentować się u wydawców jako profesjonalny rysownik. Pierwszą pracę dostał w 1978 roku w magazynie "The Twilight Zone" w wydawnictwie Gold Key. Mając za sobą debiut szybko dostał się do DC i Marvela, rysując kilkuplanszówki. Dostał też dwa odcinki "Peter Parker: The Spectacular Spider-Man" z Daredevilem. Wkrótce po tym zgłosił się do pracy nad "Daredevilem" i ją otrzymał.

Najpierw rysował okładki a począwszy od 163 numeru z 1980 roku stał się etatowym rysownikiem serii. Nie podobały mu się scenariusze Rogera McKenzie i od nr 168 z 1981 roku (okładka obok) przejął funkcję Rogera. Rysunki Millera były wówczas co najmniej przeciętne i zupełnie niczym się nie wyróżniały. Tuszował Klaus Janson, z którym pracował również nad "Batman: The Dark Knight Returns". Stała się rzecz na tamte czasy niesłychana, gdyż "Daredevil" stał się serią autorską Millera. Zarzucano mu, że rysownik nie powinien pisać scenariuszy, ale on nie słuchał takich "rad". Miller przyznał, że swój pierwszy scenariusz zerżnął z komiksu Willa Eisnera "The Spirit". W tamtych czasach w komiksach nie było miejsca na myślenie, chodziło tylko o walkę. Frank był pierwszym twórcą marvelowskim, który wprowadził do tych komiksów coś więcej, niż tylko bijatyki. Jego pomysłowość spowodowała, że źle sprzedająca się seria bardzo szybko stała się wielkim hitem. Już w pierwszym autorskim numerze wprowadził nową postać, Elektrę i nie bacząc na jej ogromną popularność, niewiele później zabił. Serię prowadził przez 22 odcinki (do końca 1982 roku). Rok 1981 to bez wątpienia najpłodniejszy okres w twórczości Millera. Narysował wtedy (a raczej: zostało wówczas wydanych) około 290 plansz oraz 40 okładek. Do tego jeszcze oczywiście dochodzą scenariusze "Daredevila". Trzeba przyznać, że liczby te robią duże wrażenie.

Już w 1984 roku ukazała się "The Elektra Saga", czyli kompilacja większych fragmentów pisanych przez Millera odcinków "Daredevila" oraz kilku nowych plansz. Ta zbiorówka była wielokrotnie wznawiana. Pierwsza część została wydana po polsku pod tytułem "Elektra". Co prawda jest to postać stworzona przez Millera, ale należy do universum Marvela, dlatego szefowie firmy mogli z nią zrobić co się im podobało. W 1996 roku otworzyli miesięcznik "Elektra", ale ukazało się tylko 19 zeszytów, natomiast w 2001 roku Bendis rozpoczął pisać nową serię przygód Elektry (rozstał się z nią po sześciu numerach). Wracając do Millera i roku 1982, w którym zabił Elektrę i zakończył (a raczej przerwał, ale o tym później) pisanie Daredevila - ukazała się wówczas jeszcze mini-seria "Wolverine" Chrisa Claremonta, którą Frank narysował.

Pierwszym naprawdę autorskim dziełem niewątpliwego indywidualisty, jakim jest Miller, jest wydana w 1983 roku przez DC mini-seria "Ronin". Wydawca pozwolił mu na zrobienie dokładnie takiego komiksu, jaki mu się podobał, a dodatkowo nie pozbawił go praw do tytułu. To pierwszy komiks Millera z kolorami poznanej niewiele wcześniej Lynn Varley, która stała się jego stałą partnerką, również życiową (niestety nie udało mi się dotrzeć do konkretnych informacji, takich jak data ślubu). Akcja komiksu przedstawia XIII-wiecznego samuraja i jego śmiertelnego wroga - demona, którzy odradzają się w XXI-wiecznym Nowym Jorku. Punktem wyjścia historii była seria "Lone Wolf and Cub" (org. "Kozure Okami") i badania Millera nad kulturą Japonii potrzebne mu wcześniej do Daredevila. W warstwie graficznej również inspirował się "Lone Wolfem" oraz twórczością Moebiusa. Rysunek w "Roninie" stanowi bardzo udaną mieszankę tych dwóch stylów. [Więcej o tym albumie znajdziesz w KZ nr 2.]

W 1986 Miller zbombardował amerykański rynek trzema wspaniałymi komiksami: "Batman: The Dark Knight" (wznowiony w 1988 roku w wydaniu zbiorczym jako "Batman: The Dark Knight Returns") z tuszem wspomnianego Klausa Jonsona (zdecydowanie najbardziej znane dzieło Franka), "Elektra: Assassin" z genialnymi rysunkami Billa Sienkiewicza oraz "Daredevil: Born Again" z rysunkami Davida Mazzucchellego. [Wszystkie trzy zostały opisane w osobnych artykułach.] Miller starał się nie ograniczać zbytnio scenarzystów, głównie chodzi tu o Sienkiewicza i Darrowa (o którym później), którzy z tekstami Millera robili to, co im się podobało. W 1987 roku Miller ponownie wziął na warsztat postać Batmana; tym razem zamiast fantazjować na temat jego przyszłości, wrócił do korzeni Nietoperza w mini-serii "Batman: Year One" rysowanej przez Davida Mazzucchellego. [Szerzej w osobnym artykule.]

Nastąpiła przerwa w twórczości komiksowej Millera podczas której napisał scenariusze do RoboCopa 2 i 3. Autor powrócił w 1990 roku, tym razem jako niezależny twórca w wydawnictwie Dark Horse, którego do dzisiaj stanowi potężny filar. Napisał scenariusz do fantastycznie narysowanego przez Geofa Darrowa "Hard Boiled" oraz do "Give Me Liberty" narysowanego przez Dave'a Gibbonsa. Pierwszy z wymienionych komiksów to historia w nietypowym dla USA formacie A4, który był po prostu wymagany - rysunki Darrowa są niesamowicie bogate w szczegóły. Komiks dzięki samej formie jest niezwykle monumentalny - na 117 plansz mamy aż 8 rozkładówek i 28 całostronicowych obrazków, co było decyzją Darrowa, gdyż pod względem podziału na strony i kadry Miller zostawił mu wolną rękę. Komiks opowiada o robocie, który myśli, że jest zwykłym człowiekiem. To czysta rozwałka w najlepszym wydaniu. Sam Miller przyznał, że był zaskoczony końcowym rezultatem oraz tym, że w rękach Darrowa komiks stał się komedią. [Album ten przedstawię szerzej w jednym z następnych numerów KZ.] "Give Me Liberty" to z kolei pierwszy komiks, którego główną bohaterką jest Martha Washington. Rysunki Gibbonsa to czyste, rzetelne rzemiosło, ale warto przypomnieć, że narysował on genialny komiks "Watchmen" do scenariusza Alana Moore'a. [Serię Martha Washington również przedstawię w jednym z następnych numerów KZ.]

Prawdziwym kopniakiem i flagową serią Millera stało się "Sin City" ("Miasto Grzechu"), seria, która swoje życie rozpoczęła w 1991 roku na łamach "Dark Horse Presents". Już w 1992 roku pojawiło się wydanie zbiorcze (wtedy jeszcze z inną niż znana z polskiego wydania okładką). [Szerzej o całej serii w jednym z kolejnych numerów KZ.] W 1992 roku ukazał się "Robocop vs. The Terminator" z rysunkami Walta Simonsona do scenariusza Millera. [Szerzej w osobnym artykule.] W 1993 roku Frank wrócił do postaci Daredevila, tym razem rysunkami zajął się John Romita Jr. a tuszował Al Williamson. Historia "Daredevil The Man Without Fear" wydana jako mini-seria przedstawia młodość Matta. Album znany jest w Polsce z Mega Marvela nr 7. [Szerzej w osobnym artykule.] W tym samym roku powróciło Sin City w mini-serii "A Dame to Kill For", poza tym Miller pojawił się jako scenarzysta w rysowanym przez McFarlane'a nr 11 Spawna (w Polsce nr 5/97), co wypadło wybitnie słabo. W 1994 roku ukazał się crossover "Spawn/Batman" tych samych autorów, trochę lepszy, ale jednak wyróżniający się na minus wśród prac Millera. [Więcej o tym albumie w KZ nr 2 w artykule "Braki w polskich Spawnach".] Mniej więcej w tym samym czasie powróciła Martha Washington, tym razem w mini-serii "Martha Washington Goes to War". W październiku nastąpiło uderzenie Sin City - ukazał się zeszyt "The Babe Wore Red and Other Stories" oraz pierwsza część mini-serii "The Big Fat Kill", a rok później zeszyt "Silent Night".

W 1995 roku Darrow narysował do scenariusza Millera dwa zeszyty "The Big Guy and Rusty The Boy Robot". Format jest nawet trochę większy od A4 i ponownie u tej spółki autorskiej obserwujemy destrukcję, destrukcję i destrukcję. Z grubsza rzecz biorąc fabuła jest banalna: przez niefrasobliwość japońskich naukowców na ulicach pojawia się ogromny potwór pokroju Godzilli. Oczywiście cała akcja obraca się dookoła prób powstrzymania zagrożenia. [Więcej w jednym z następnych numerów KZ.] W tym samym roku kolejny komiks z Marthą, tym razem zeszyt "Martha Washington Stranded In Space". Na początku 1996 roku następna znakomita mini-seria Sin City - "That Yellow Bastard". Zaraz po jej zakończeniu Miller znów wrócił do Daredevila w albumie "Elektra Lives Again", w którym wspaniale bawi się formą, np. rysując na tym samym dużym kadrze dziewięć razy Matta, co ma na celu pokazanie kolejnych kroków akcji. [Więcej o tym albumie znajdziesz w KZ nr 2.] W grudniu 1996 roku ukazał się zeszyt Sin City "Lost, Lonely and Lethal" a niemal rok później album "Family Values". W grudniu 1997 roku pojawiło się "Martha Washington Saves The World" oraz "Bad Boy", album w formacie A4 narysowany dość niedbale przez Simona Bisley'a do scenariusza Millera a wydany przez Oni Press. Głównym bohaterem jest chłopiec, który stracił pamięć, ale nie wierzy w to, że osoby podające się za jego rodziców, są nimi naprawdę. Podejmuje kolejne próby ucieczki. [Więcej w jednym z kolejnych numerów KZ.] W 1998 roku ukazuje się znany już ze "Świata Komiksu" 26 zeszyt Sin City "Kolejna typowa sobotnia noc" ("Just Another Saturday Night") oraz niezwykłe dzieło "300", heroiczną opowieść o Spartanach walczących w Wąwozie Termopilskim. [Więcej o tym albumie w jednym z kolejnych numerów KZ.] W 1999 roku ukazała się ostatnia jak na razie mini-seria Sin City "Hell and Back", natomiast pod koniec ubiegłego roku pojawiła się kontynuacja "Dark Knight Returns" pt. "Dark Knight Strikes Back". W chwili pisania tego artykułu jeszcze nie zakończona, jednak wiemy już, że wkrótce powinna ukazać się na rynku polskim w 3 częściach, podobnie jak oryginał. [Szerzej w osobnym artykule.]

Miller pracuje obecnie nad scenariuszem do filmowej adaptacji swojego komiksu "Batman: Year One" w reżyserii Darrena Aronofsky'ego ("Pi", "Requiem dla snu").

Cały artykuł jest mocno skrótowy i właściwie koncentruje się niemal wyłącznie na wymienieniu ważniejszych dzieł Millera w porządku chronologicznym. Zostanie on w przyszłości poszerzony (przez co zapewne stanie się niezwykle nudny) i umieszczony w całości na stronie sincity.prv.pl

Jarek Obważanek